12 wrz 2011

Tramwaje a ruch prawostronny

Trafiłem ostatnio na artykuł opisujący wprowadzenie ruchu prawostronnego w Szwecji, co miało miejsce 3 września 1967 r. Zmiana ta historycznie nie była ani pierwszą, ani ostatnią operacją tego typu, ale chyba najbardziej skomplikowaną logistycznie. Szwecja pod koniec lat sześćdziesiątych była już dość mocno zmotoryzowana, o czym może świadczyć fakt, że jeździło już wtedy całkiem sporo takich aut jak Saab 95/96, Volvo P1800, czy Volvo 140 (poprzednik słynnego 240).

Na tym kończy się motoryzacyjna część tej notki, więc czytelników, którzy łączą w sobie miłość do motoryzacji z nienawiścią do komunikacji publicznej ostrzegam, że dalsza część będzie o lekkich pojazdach szynowych zwanych popularnie tramwajami.

Otóż wbrew temu co zostało napisane we wspomnianym artykule, w 1967 roku tramwaje w Sztokholmie nie zostały całkowicie zlikwidowane. Przy życiu zostały dwie linie, które korzystały z wagonów z drzwiami po obu stronach, dzięki czemu dość łatwo można było je przystosować do ruchu prawostronnego. Faktem jest jednak, że obie linie położone są na peryferiach miasta, a z centrum tramwaje zniknęły na ponad dwadzieścia lat.

Dopiero w 1991 roku staraniem miłośników komunikacji miejskiej przywrócona została linia nr 7 łącząca Norrmalmstorg w centrum miasta z położonym na wschodzie Waldemarsudde. Linia została uruchomiona jako muzealna i obsługiwana była kilkudziesięcioletnimi wagonami pochodzącymi ze Sztokholmu, Goteborga i Oslo. W roku 2007 rada miejska zdecydowała unowocześnić oraz przedłużyć tę linię i w 2010 otwarto pierwszy nowy odcinek jednocześnie wprowadzając nowe wagony Bombardiera - Flexity Classic.

Prawdę powiedziawszy Szwedzi nie wykazali się przesadnym rozmachem. Tory wydłużono zaledwie o kilkaset metrów, a tramwaje zostały wypożyczone z Frankfurtu i Norrköping. Dopiero w sierpniu 2011 r. podjęto decyzję o dalszym rozwoju tej linii. Obawiam się jedank, że razem z wydłużeniem trasy, skurczy się, bądź zupełnie zniknie linia historyczna (obecnie oznaczona jako 7N). Byłoby to niepowetowaną stratą, tym bardziej że ciągle nie udało mi się zaliczyć jednej z głównych tramwajowych atrakcji Sztokholmu, czyli kawiarni w wagonie w jeżdżącym na tej linii.

Tu warto wspomnieć, że wszystkie sztokholmskie linie tramwajowe oprócz numerów mają także nazwy. Linia 7N nazywa się Djurgårdslinjen i pochodzi od wyspy Djurgården, po której przebiega większość trasy. Jeżdżąca po nieco dłuższej trasie linia 7 nazywa Spårväg City, co można przetłumaczyć jako tramwaj miejski. Pozostałe obecnie działające w Sztokholmie linie to:
  • 12 - Nockebybanan, co w wolnym tłumaczeniu oznacza kolejka do Nockeby (szwedzkie słowo "banan" ma dwa znaczenia, może to być po prostu banan lub tory/trasa/szlak),
  • 21 - Lidingöbanan, co jak nie trudno się domyślić, oznacza linię do Lidingö,
  • 22 - Tvärbanan, co z kolei można przetłumaczyć jako linia poprzeczna, jako że w przeciwieństwie do większości sztokholmskich torów omija centrum dużym łukiem i łączy ze sobą kilka linii kolejowych i dwie linie metra.
Ta ostatnia została otwarta na początku 2000 roku, czyli można powiedzieć, że jest jeszcze oseskiem w porównaniu z 12 i 21, które funkcjonują od roku 1914 i - jak już wspomniałem - swoje nieprzerwane istnienie zawdzięczają wykorzystywanym na niej wagonom z drzwiami po obu stronach. Wagony te powstały w latach 1946-52 i do tej pory ponad trzydzieści z nich, czyli mniej więcej jedna trzecia wszystkich wyprodukowanych, obsługuje linię 21.

Niestety nie miałem jeszcze okazji przejechać się tą linią, ale mam nadzieję, że uda mi się to przed jej planowaną modernizacją, bo co prawda nie mam wątpliwości, że w kilkudziesięcioletnich tramwajach komfort pozostawia wiele do życzenia, ale też ich urok jest niezaprzeczalny.

6 komentarzy:

  1. Nie sądziłem ze dotknięcie tematu szwedzkiej motoryzacji lat 60-tych będzie takie delikatne LOL
    Ale o tramwajach nie podyskutuje bo jakoś ta forma transportu (jak zresztą inne zbiorkomy) nie wzbudza we mnie podniecenia :)

    /PPW

    OdpowiedzUsuń
  2. W następnej notce będzie ciut więcej o Saabie i Volvo, ale raczej bym zwrócił uwagę na słowo "ciut" niż na "więcej" ;-)

    Na pocieszenie dodam, że zbiorkom zagościł na blogu w ramach wyjątku, a nie jako zapowiedź nowego trendu.

    A jeśli nic nie popsuje mi planów, to za tydzień pojawi pierwszy odcinek relacji z Frankfurtu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę. Historia tramwaju w stolicy S jest mi obca więc dziękuję za ten "niegumokołowy" wybieg na blogu :]

    /k.

    PS. Kiedy po Frankfurcie będziesz stąpał? Ja tak wyszło, że lecę dopiero na końcówkę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Fraknfurtu wybieram się w najbliższy weekend, przy czym wstępny plan jest taki, żeby sobotę spędzić na "Messe", a niedzielę albo ponownie tam, albo na "Altstadt" ;-) Zależnie od atrkacyjności targów i pogody w niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako ciekawostka w temacie komunikacji miejskiej i lewo/prawostronności, to w Hiszpani coś mi nie pasowało w metrze.
    Na drugi dzień się zorientowałem - w metrze jest ruch lewostronny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Metro podchodzi pod kolej, a kolej rządzi się swoimi prawami, tzn. ruch lewo- czy prawostronny ma się nijak do ruchu na drogach.

    Zajrzałem do wikipedii i wyszło mi, że w Europie mniej więcej w połowie krajów obowiązuje lewostronny ruch kolejowy. Przy czym w Hiszpanii zasadniczo pociągi jeżdżą po prawej stronie, ale rzeczywiście metro w Madrycie jeździ po lewej :-)

    OdpowiedzUsuń