W minione wakacje (tak, to też jest jeden z odgrzebanych wpisów) ktoś w moim towarzystwie zwrócił uwagę na fakt, że mężczyźni mają manię odejmowania. Odejmowania różnych elementów z samochodu, a to tapicerkę wyrzucą, a to kanapę. O co chodzi? Oczywiście o zmniejszanie wagi, w celu poprawy osiągów, ale ta metoda ma zastosowanie także w innych aspektach konstrukcji pojazdów.
Ot, choćby drzwi. Przecież nie od dziś wiadomo, że im mniej, tym ładniej. Samochód pięciodrzwiowy, czyli liftback lub hatchback, to zwykle paskuda. Czterodrzwiowy, czyli sedan, przeważnie wygląda nieco lepiej. Trzydrzwiowy, czyli ten ładniejszy hatchback, zbliża się do atrakcyjnych rejonów. Czyżby więc dwudrzwiowe coupe to był ideał? Prawie. Może być jeszcze auto bez drzwi, jak chociażby w klasyczny Lotus Seven.
Idąc tym tropem, rozważmy przykład dachu. Długi dach, czyli kombi - brzyyydal. Średni dach, czyli sedan lub hatchback - nieco lepiej. Mały dach, czyli coupe - całkiem ładnie. Brak dachu, czyli cabrio, sprowadza nas w okolice absolutu.
Czy więc wzorzec samochodu idealnego to jest: lekki, bez dachu i bez drzwi? Na pewno są tacy, którzy przytakną. Ja jednak nie jestem aż tak radykalny. Uważam, że warto dołożyć drzwi, kawałek szmatki zamiast dachu oraz trochę kilogramów w imię poprawy komfortu. A wtedy może powstać na przykład takie auto.
Chociaż nie, w tym przypadku producent zdecydowanie przesadził z kilogramami ;-)
17 mar 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No z kilogramami to faktycznie przesadzili jak na tak małe autko ale to pewnie wszystko przez ten głośnik na środku deski :D
OdpowiedzUsuń/PPW
łomatko ale zes wybrał zdjęcie... piszesz o upodobaniach facetów, a wstawiasz wozidełko dla kobitek na zakupy :)
OdpowiedzUsuńpzdr
@jim
OdpowiedzUsuńAkurat męskich nie było :-)))
A trochę poważniej, auto jest ciężkie, Haldex nie ma najlepszej opinii (chociaż osobiście uważam, że jest OK), o zużyciu paliwa lepiej w ogóle nie wspominać, nawet na zakupy się średnio nadaje, bo do bagażnika ciężko włożyć większe zakupy. Ale mimo tych wszystkich wad, lubię to auto :-)
Chociaż jako ilustracja tego wpisu pewnie bardzie by pasowała fotka MX-5.