Część minionego urlopu spędziłem na niewielkiej wyspie na Morzu Karaibskim o nazwie Caye Caulker. Od razu po przyjeździe rzuciła mi się w oczy masa wózków golfowych, czemu zresztą dałem wyraz w tej notce. Poniższe dwa zdjęcia przynajmniej częściowo tłumaczą to zjawisko.
W skrócie chodzi o to, że wyspa jest tak mała i jest na niej tak niewiele dróg (nie wiem, czy w sumie będzie 10km), że "władze" nie pozwalają tak po prostu kupić samochodu, trzeba mieć pozwolenie lokalnej "komisji". Mam uzasadnione podejrzenie, że w przypadku chęci posiadania auta osobowego komisja wydaje pozwolenie jedynie na "wózek golfowy", za to w dość dowolnej odmianie, bo udało mi się wypatrzeć wersje elektryczne, spalinowe, a nawet przedłużane - z trzema rzędami siedzeń.
Oczywiście na wyspie są też normalne samochody - poczynając od starej Mazdy B2500, na trzyosiowym Freightlinerze kończąc - ale samochodu osobowego w europejskim rozumieniu tego słowa nie widziałem ani razu przez cały pobyt na wyspie.
Nie widziałem też znaków drogowych. Jedyny, jaki zauważyłem, był raczej nieoficjalny i wyglądał tak:
20 kwi 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz