10 sty 2012

[gość] Okiem pragmatyka, część pierwsza


Dzisiaj przedstawiam pierwszy wpis z cyklu notek gościnnych zapowiedzianych w podsumowaniu zeszłego roku. Autorem notki jest mój serdeczny przyjaciel oraz niezastąpiony kompan w wielu motoryzacyjnych wyprawach. W imieniu autora proszę o konstruktywną krytykę w komentarzach - nie konstruktywna też może być, ale tę proszę raczej kierować bezpośrednio do mnie ;-)


Od dawna się odgrażałem F, że napiszę notkę motoryzacyjną o samochodach z mojej perspektywy. Wprawdzie nie będzie to, jak zamierzałem, o kupnie i sprzedaży samochodów, co w moim przypadku można uznać za hobby i co miało być tematem przewodnim moich wypocin. Zamiast tego opowiem o pojazdach, których pedał gazu przewinął się pod moją stopą podczas ostatniego roku. Dlaczego? Bo w ilości samochodów, którymi jeździłem, przebiłem samego F, który był ewidentnym liderem w tej dziedzinie w 2010 roku. Clou wpisów na blogu F-cars będzie przyznanie nagród w prywatnych kategoriach. Mam nadzieję, że F będzie chciał dodać coś od siebie zarówno do moich opisów jak i nagród.

Najpierw założenia: Przyznam nagrody wśród samochodów, którymi przejechałem > 500km lub jeździłem minimum 1 tydzień, o innych tylko wspomnę.

No to zaczynamy: czyli część pierwsza (samochody konkursowe), akt pierwszy, najdłuższy.

Megane 1.5dci 110KM 5dr 2009

Pierwsze moje podejście do Renault i chyba nie skłamię, jak powiem, że udane. I od zalet zacznę. Wygląd jest kwestią gustu, ale według mnie samochód wyróżnia się in plus wśród tłumu, szczególnie na 17” felgach - ujmę to stwierdzeniem "dynamiczny wygląd". Wnętrze jest świetnie wykonane, wszystko ładnie spasowane, plastiki miękkie (z jednym wyjątkiem, ale o tym później), konsola dość ładna. Co dla mnie jednak najważniejsze, kierownica rewelacyjnie leży w dłoni, jest nie za duża, a skóra użyta do obszycia w sam raz. Sama jazda jest przyjemna, układ kierowniczy zadziwiająco bezpośredni jak na francuza, a hałasy zewnętrzne dobrze wyciszone. Siedzenia są wygodne, takie w sam raz. Z tyłu natomiast mogłoby być trochę więcej miejsca.

Silnik to najnowsza edycja 1.5 dci 110KM – czyli 105KM po poprawkach - jest wystarczająco dynamiczny do jazdy po mieście i poza nim. No chyba, że chcemy się ścigać ;) Z poprawkami w najnowszym silniku dołożyli też filtr cząstek stałych FAP w celu spełnienia normy Euro5. Potrafi on wpłynąć na spalanie, szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę tylko jeden odcinek trasy. Sumarycznie jednak spalanie z całego baku wypada na przyzwoitym poziomie ok. 7 litrów w mieście (Warszawa, korki), a w trasie można zejść poniżej 6 litrów przy prędkości 130km/h na tempomacie na autostradzie. Mój osobisty rekord to do Włoch na narty i z powrotem przy spalaniu 5,5l/100km. Oczywiście tempomat 130km/h i autostrady, ale należy pamiętać, że gdzieś po drodze była Polska i 200km po górach. Dla chętnych, o anielskiej cierpliwości, tempomat 90km/h i można zejść poniżej 4l/100km ;)

Krótko o krótkiej skrzyni: ma tyle samo przeciwników jak i zwolenników. Ja nie stanę po żadnej ze stron: - trzeba się namachać; + jak dobrze dobierzemy bieg jest efektywniej.

Bardzo mało można francuzowi zarzucić, ale temu, kto obciął koszty przy wyborze materiałów dla uchwytu w drzwiach, obciąłbym co innego. Jest to element, którego się dotyka za każdym razem i za każdym razem słychać trzask plastików. Poza tym ergonomia trochę leży (strasznie duża ilość przycisków przy kierownicy do obsługi radia i telefonu), ale da radę się przyzwyczaić. Kolejny minus, jak już jesteśmy przy radiu, należy się jego oprogramowaniu, które powoduje zawieszanie się przy współpracy przez Bluetooth z telefonami opartymi o system Android.

Konkluzja: Fajny samochód klasy kompakt, bardzo uniwersalny, dobra relacja wyposażenia/jakości do ceny. Widać, że Francuzi się postarali i chcą zamknąć usta malkontentom. Ale czy okaże się lepszy od wzorca w tej klasie - VW Golfa? O tym w następnej notce.


P.S. Notka miała skończyć się zdaniem: "Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy" - no i ciekawe co to znaczy patrząc na mnie... zaczynałem rok w Megane i w Megane rok skończyłem. Tak jednak nie będzie, bo życie jednak weryfikuje wiele spraw i rok 2011 skończyłem w Seicento Evo 0.9 – samochodzie, który - ciekawostka - posiadam najdłużej i o dziwo jeszcze się nie rozsypał, mimo wielu prób. Chociaż może powinienem napisać, że kończę jako autostopowicz? Bo tak właśnie dotarłem do rodziny na święta – ja, człowiek, który w 2011 jeździł dziewiętnastoma samochodami i skuterem :P


F-komentarz: Jak być może uważni czytelnicy pamiętają, mniej więcej dwa i pół roku temu przymierzałem się do Megane 3dr z silnikiem benzynowym. Wtedy po długich poszukiwaniach zdecydowałem się na Abartha i dziś wybrałbym tak samo. Ale jeśli ktoś szuka kompaktu za rozsądną cenę, to Megane może być naprawdę dobrym wyborem. Budzi zdecydowanie większe zaufanie niż samochody z Włoch, a jest znacząco tańsze od niemieckiej konkurencji. Dodatkowo w przypadku samochodu używanego prawdopodobieństwo, że Megane było wykorzystywane przez "młodego i gniewnego" do upuszczania nadmiaru testosteronu jest dużo mniejsze niż w dla Abartha.

Okazuje się też, że z. zwrócił uwagę na zupełnie inne kwestie niż ja. Wynika to zapewne z możliwości dłuższego obcowania z autem, bo przecież przez ponad rok niemalże codziennego użytkowania można dostrzec dużo więcej niż w czasie krótkiej jazdy testowej. Ale chyba nie skłamię, jeśli napiszę, że priorytety i upodobania też mamy różne, żeby wspomnieć jedynie wybór silnika, gdzie z. stawia na ekonomię (niemal cały akapit na temat spalania), a ja na szeroko rozumianą przyjemność z jazdy. Nie znaczy to oczywiście, że ja zupełnie nie zwracam uwagi na zużycie paliwa, a z. - na osiągi, po prostu co innego stawiamy na pierwszym miejscu. Jednak w ogólnej ocenie się zgodziliśmy. Jest to całkiem niezły samochód, chociaż nie pozbawiony drobnych wad.

4 komentarze:

  1. Debiut pierwsza klasa - czekam na więcej :) /t01

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka.
    Z. zwrócił uwagę na inne drobiazgi z przynajmniej dwóch powodów, po pierwsze miał "cywilną" wersję 5d, Ty F. testowałeś 3 dr z zacięciem sportowym już sama ta różnica powoduje zwracanie uwagi na inne rzeczy, kolejna różnica to silnik. Z. ma we krwi ropę, Ty benzynę :D
    Ciekawe jak by wyglądał opis dokładnie tego samego egzemplarza :)

    Ale że aż 19 fur objechał Z. w ciągu roku? szok

    PS. może słowo przypomnienia dla tych czytelników co nie pamiętają (lub nie wiedzą) co to takiego Seicento evo 0,9? :)
    Być może są tacy czytacze tego bloga.

    /PPW

    OdpowiedzUsuń
  3. OOO, o Evo 0,9 to chyba osobnego bloga można by już napisać :]
    Notka git :)

    /k.

    OdpowiedzUsuń