16 paź 2009

Pół roku szukania, trzy miesiące czekania

Minęły już dwa tygodnie od odebrania nowego autka, więc pora opisać pierwsze wrażenia, a przede wszystkim pokazać kilka fotek.

Wygląda tak.





A jak jeździ? Tak szybko, jak się spodziewałem, chociaż nie tak szybko, jakbym chciał. Myślę, że bezpośrednie porównanie Abartha z Ibizą dałoby wynik remisowy, niestety nie da się już tego sprawdzić.

Ale ogólne wrażenie jest bardzo dobre. Największe zalety to środek, ze szczególnym uwzględnieniem foteli oraz dźwięk wydobywający się spod maski. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów zdarza mi się wyłączyć radio, żeby posłuchać silnika. Wady? Na razie dostrzegam jedną. Tankowanie na autostradzie co 2,5h (słownie: dwie i pół godziny).

14 paź 2009

Kiedy zakładać zimówki?

Tę notkę zacząłem pisać w zeszłym tygodniu, kiedy chyba nikomu nie przyszłoby do głowy, że lada moment spadnie śnieg. A tymczasem zima postanowiła sprawdzić, co ciekawego słychać w kraju nad Wisłą, więc tytułowe pytanie zaczęło dręczyć większość(?) polskich kierowców.

No więc kiedy zakładać zimówki? Odpowiedź jest prosta: tuż przed pierwszym śniegiem. Dlaczego? Bo dopóki nie ma śniegu, to opony letnie są lepsze od zimowych. Co prawda w różnych tekstach dotyczących zimówek pojawia się magiczna granica siedmiu stopni Celsjusza, poniżej której opony letnie mają tracić wszystkie swoje właściwości, ale argument ten nie bardzo chce znaleźć potwierdzenie w testach.

W praktyce nasuwają się dwa pytania. Co to jest "pierwszy śnieg" i kiedy on spadnie? Otóż śnieg, przed którym warto zmienić opony, to nie taki, który spadnie i zaraz stopnieje, ale taki, który leży na drogach czy to w postaci białego puchu czy też jako błoto pośniegowe. A kiedy ten śnieg spadnie? Tego niestety nie wiedzą nawet najstarsi Górale, a w prognozy pogody nie wierzą chyba nawet sami meteorolodzy, trzeba więc znaleźć jakieś inne metody.

Ja znalazłem dwie. Bardziej zachowawcza, to zmiana opon pod koniec października, bo chyba każdego roku już w listopadzie pada śnieg. Tę metodę szczególnie polecałbym mieszkającym w górach oraz bardziej ostrożnym i nielubiącym kolejek w serwisach. Osobiście stosuję taktykę nieco bardziej ryzykowną. Czekam do pierwszego śniegu, wtedy wszyscy rzucają się do serwisów i wulkanizacji, a ja jeżdżę spokojnie jeszcze dwa tygodnie, aż znikną kolejki i dopiero wtedy umawiam się na wymianę opon. Metoda jest dość dobra, bo pierwszy śnieg przeważnie szybko topnieje i nie wraca przez jakiś czas. Ale jednak zdarza mi się jeździć po śniegu na letnich oponach, co może się kiedyś skończyć fatalnie.

Jest jeszcze jedna metoda. Ta metoda jest najdoskonalsza. Wystarczy do zimowych opon dokupić zimowe felgi i wtedy można sobie samemu przełożyć całe koła w dowolnie wybranym momencie. Tylko wcześniej, najlepiej na początku października, trzeba je zawieźć do wyważenia. Nawet jeśli były wyważane poprzedniej zimy.

Oczywiście nikt nikogo pod pistoletem nie trzyma i każdy może sam zdecydować kiedy, i czy w ogóle, zakładać zimówki. Testy pokazują, że opony całoroczne mogą być niezła alternatywą. Ale to temat na osobny wpis.

8 paź 2009

Poradnik kibica rajdowego

W poprzedniej notce wspomniałem, że przyszłoroczny Rajd Polski nie załapał się do kalendarza Mistrzostw Świata. To prawda, ale to nie znaczy, że nagle stanie się prowincjonalnym kręciołkiem. Prawdopodobnie, jak dotychczas, będzie rundą Mistrzostw Europy, gdzie jeździ cała masa N-grupowych Lancerów, nie wspominając o naprawdę szybkich autach S2000.

No i już w kolejnym sezonie na mazurskie szutry wróci cykl WRC, a przecież dwa lata, to wcale nie tak dużo czasu, więc wszyscy, którzy chcieliby się dobrze przygotować do kibicowania, poniżej znajdą krótki, ilustrowany poradnik.


Jeśli nie mamy szczęścia mieszkać na Mazurach, to kilka miesięcy przed rajdem powinniśmy znaleźć sobie kwaterę. Nie musi być w samych Mikołajkach, w poprzednich latach większość odcinków była w okolicach Giżycka, Orzysza i Wydmin, więc w przyszłości będzie pewnie podobnie. Jak już zarezerwujemy sobie noclegi możemy spokojnie czekać do czerwca.

Na kilka dni przed rajdem warto zajrzeć na stronę www.rajdpolski.pl, gdzie znajdziemy listę Punktów Informacji Kibica, gdzie można kupić karnety oraz informator z opisem najciekawszych miejsc na każdym odcinku, w stylu chopki, zawrotki czy serii szybkich zakrętów. Informator nie jest niezbędny, ale pomoże nam wybrać fajne miejsca do kibicowania.


Ponieważ w większości rajdów każdy odcinek specjalny przejeżdżany jest dwukrotnie jednego dnia, to w zależności od osobistych preferencji można na każdy dzień wybrać dwa lub trzy punkty i przemieszczać się między nimi albo spędzić cały dzień w jednym miejscu. W pierwszym przypadku przy obliczeniach czasu przejazdu trzeba wziąć poprawkę na zwiększony ruch. Druga opcja ma co najmniej dwie zalety: dzień mija spokojniej i można obejrzeć także auta wolniejsze, co wcale nie znaczy, że mniej ciekawe.


Warto też zarezerwować sobie czas na wizytę w strefie serwisowej, gdzie można popatrzeć na pracę mechaników czy Badania Kontrolne. To jest też jedyne miejsce, gdzie rajdówki można obejrzeć z bliska, a nawet dotknąć. Przy odrobinie szczęścia można też zrobić sobie zdjęcie z kierowcami i dostać autograf.



No i oczywiście podczas całej imprezy trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Ciekawe okazy można spotkać i w parku serwisowym i na parkingach dla kibiców i na polu przy OeSie.



Podsumowując ten i kilka wcześniejszych wpisów. Każdego, kto nie był, a będzie miał okazję, gorąco zachęcam do wybrania się na rajd WRC, wyścig Formuły 1 i duży salon samochodowy. Pewnie nie każdy się zachwyci, ale chyba każdy przyzna, że warto było sprawdzić, jak na żywo wygląda to, co w telewizji widać tylko w urywkach.

1 paź 2009

WRC w Polsce

Raczej nie możemy liczyć na to, że w najbliższym czasie odwiedzi Polskę największy cyrk na świecie, czyli Formuła 1. Ale w tym roku gościliśmy eliminację Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Trzeba przyznać, że PZMot przygotował dobry plan i nieźle go zrealizował.

Wszystko zaczęło się w 2005 roku od przeniesienia Rajdu Polski z dolnośląskich asfaltów na mazurskie szutry. Po co? Bo FIA stwierdziła, że w kalendarzu jest dużo rajdów asfaltowych, a mało na "luźnych nawierzchniach". Więc to był dobry ruch zwiększający szanse, by najważniejszy polski rajd awansował z ligi europejskiej do światowej.

Oprócz nawierzchni, kolejną dużą zaletą nowej lokalizacji jest olbrzymi Hotel Gołębiewski, który na pewno nie stanowi perły architektury, ale za to może pomieścić wszystkich zawodników, członków ekip, delegatów, czy dziennikarzy i pewnie zostanie jeszcze trochę wolnych pokoi. Dodatkowo tuż za hotelowym parkingiem można umiejscowić park serwisowy. Co prawda zamiast klepiska przydałby się utwardzony teren, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano.

Następnym krokiem było uzyskanie statusu WRC Candidate, co stało się w 2006 i już w kolejnym roku w Polsce miały zagościć Mistrzostwa Świata. Okazało się jednak, że niedomaga organizacja i FIA postanowiła dać nam kolejne dwa lata na "trening". Widać pomogło i zeszłoroczny sprawdzian wypadł dobrze, bo rajd został potwierdzony w kalendarzu na sezon 2009.

Finał powyższych starań miał miejsce w ostatni weekend czerwca tego roku. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów* rywalizowały w Polsce najszybsze rajdówki świata. Tłumy kibiców przy trasach zrobiły wrażenie nie tylko na oficjelach, ale również na kierowcach, którym podobały się także szybkie, mazurskie trasy. Podobno organizacja została oceniona dobrze, ale mimo tego następna wizyta WRC w Polsce będzie miała miejsce dopiero za dwa lata. Wszystko z powodu wprowadzonego przez FIA systemu rotacyjnego, zgodnie z którym żaden z tegorocznych rajdów nie powinien się znaleźć w kalendarzu na rok 2010. Oczywiście FIA nie byłaby sobą, gdyby nie zmieniła reguł, więc trzy rajdy "powtórzą się" w przyszłym roku.


* - Rajd Polski był eliminacją Mistrzostw Świata w pierwszym sezonie ich rozgrywania, czyli w 1973r.

29 wrz 2009

57-JZF-9

Fiat Grande Punto Abarth esseesse to nieprzyzwoicie długa nazwa, więc zanim będę mógł cokolwiek na jego temat napisać, potrzebuję jakiejś skróconej nazwy, synonimu czy przezwiska. A ponieważ już wiem, że można na Was liczyć, to wierzę, że i w tej kwestii mi pomożecie.

Dla zwycięzcy przewidziana jest nagroda w postaci smyczy Abartha, którą dostałem z kluczykami. Ale oczywiście jeśli ktoś nie zechce smyczy, to można ją wymienić na tradycyjne piwo.

24 wrz 2009

IAA - kilka ujęć

Co zapamiętam z mojej pierwszej wizyty na dużym salonie samochodowym?
  • kilka fajnych conceptów:


  • kilka nowości gotowych do produkcji:


  • a także to, że nawet poważny tuner może mieć czasem gorszy dzień:



Niestety zapowiadany wcześniej konkurs związany z F1 nie mógł się odbyć z powodu nieostrych zdjęć. (Kto wymyślił, żeby tak szybko jeździć po torze?) Więc korzystając z faktu, że wystawa we Frankfurcie była statyczna, ogłaszam konkurs zastępczy.

Zasady są proste. W notce jest dziewięć zdjęć, za trafne odgadnięcie modelu ze zdjęcia uczestnik otrzymuje punkty. Za koncept 3 punkty, nowość - 2, dzieło tunera - 1. Wygrywa zdobywca największej liczby punktów, ale przewidziane są też nagrody pocieszenia.

I jeszcze wyjaśnienie tytułu. IAA to Internationale Automobil-Ausstellung, czyli międzynarodowa wystawa samochodowa. Kiedyś odbywała się co roku, ostatnio co dwa lata, na przemian z wystawą w Paryżu.

18 wrz 2009

The Green Hell

Zrobiłem to! Przejechałem Nordschleife! Czas nie był spektakularny (~10:15), nie obyło się bez zwiedzania pobocza, byłem zupełnie nieprzygotowany, ale liczy się fakt - pierwszy przejazd zaliczony!

Myśl o pojechaniu na ten legendarny tor kiełkowała we mnie od paru tygodni. Ale sam przejazd był zgoła niespodziewany. Mój pierwszy kontakt z Nurburgringiem miał miejsce ponad dwa lata temu. To właśnie tam pierwszy raz obejrzałem na żywo Formułę 1. Pamiętny to był wyścig, bo na samym początku wyścigu spadł deszcz i nim wszyscy pozmieniali opony stawce przewodził Spyker, który zresztą jeszcze przed końcem tamtego sezonu został sprzedany i zmienił nazwę na Force India.

Ale zostawmy F1, bo dziś chcę opisać, jak to się stało, że przejechałem pętlę północną. Wczoraj rano sprawdziłem, że podróż z domu nie powinna mi zająć więcej niż trzy godziny. Zajrzałem na stronę internetową, obejrzałem film dotyczący bezpieczeństwa, sprawdziłem ceny i pomyślałem, że mógłbym tam pojechać w weekend, żeby zorientować się, jak to wszystko wygląda na miejscu. Ale... wyjątkowo skończyłem pracę przed 17, więc rzuciłem okiem na terminarz i okazało się, że tor otwarty jest do 19.30. Pomyślałem, że jeśli teraz uda mi się zrobić rekonesans, to może w weekend będę mógł przejechać trasę.

Więc jak tylko wyłączyłem laptopa, wsiadłem do samochodu, odstałem swoje w korkach na autostradzie i kwadrans po dziewiętnastej byłem przy Nurburgiringu. Zaparkowałem na parkingu, wysiadłem i pierwsze, co zobaczyłem to Porsche GT3RS z przerysowanym bokiem. Od razu wiedziałem, że dobrze trafiłem.

Nieśmiało podszedłem do człowieka kierującego ruchem i spytałem, co zrobić, żeby przejechać trasę. Na co on spojrzał na zegarek, powiedział, że mam jeszcze 10 minut i wskazał mi kasę. Nieco zdezorientowany udałem się we wskazanym kierunku, gdzie kupiłem bilet, dowiedziałem się, że na trasie obowiązują "normalne niemieckie przepisy" i zanim się zorientowałem, już podjeżdżałem do szlabanu. Zdążyłem jeszcze przypomnieć sobie film instruktażowy i schowałem wszystkie drobiazgi do schowka, żeby nie latały po samochodzie.

Przede mną na tor wjechał motocykl, więc odczekałem chwilę i ruszyłem. Kilka pierwszych zakrętów przejechałem z włączonym ESP, ale jak tylko zobaczyłem migającą kontrolkę na desce rozdzielczej, szybko wcisnąłem odpowiedni guzik. Wiedziałem, że trasa jest długa, nie miałem pojęcia, jak układają się kolejne zakręty, więc jechałem jak po zwykłej, nieznanej drodze. Szybko, ale z dużym marginesem bezpieczeństwa. Jednak już po chwili zorientowałem się, że nie dogania mnie żadne z aut widzianych na parkingu, więc zacząłem korzystać z całej szerokości drogi. Nie było to proste, bo wiele zakrętów jest tuż za wzniesieniami, więc nie wiadomo, z której strony jechać, żeby ustawić się po zewnętrznej. Na jednym z nich zapoznałem się z lokalną trawą. Na szczęście okazało się, że musi to być dość popularne miejsce na wycieczki w plener, bo na trawie ułożone były ażurowe płyty betonowe.

Niezrażony wróciłem na asfalt i nawet zacząłem doganiać motocykl, który wyjechał przede mną. Aż w pewnym momencie zobaczyłem ograniczenie prędkości. Pamiętając słowa sprzedawcy, że na trasie obowiązują normalne przepisy, zwolniłem, ale szybko zorientowałem się, że tak jak na zwykłych drogach, znak jest tylko sugestią i w rzeczywistości w tym miejscu można jechać znacznie szybciej. Ale dzięki temu motor odjechał na bezpieczną odległość i nie musiałem się już martwić, czy i jak go wyprzedzić.

Tuż za tym ograniczeniem, które okazało się być w okolicy dziesiątego kilometra, dogoniłem starego VW Polo. Na szczęście jechał na tyle wolno, że bez problemu wyprzedziłem go na krótkiej prostej. A zaraz potem zobaczyłem w lusterku światła. Trzymałem się więc możliwie blisko prawej strony czekając na wyprzedzanie i zastanawiałem się, co to za samochód. To było pomarańczowe Porsche GT3. Przez chwilę miałem ułatwione zadanie, bo dzięki niemu widziałem, którędy prowadzi droga i jak składać się w kolejne zakręty. Niestety jeden zakręt pojechałem zupełnie źle i Porsche zniknęło mi z pola widzenia. Na szczęście niedługo potem dogoniło mnie kolejne GT3 (tak, mi też się wydawało, że to nie jest popularne auto ;-)), które pokazywało mi trasę przez chwilę. Ale oczywiście tak, jak poprzednie, szybko odjechało. I niestety zaraz potem dojechałem do końca trasy, spojrzałem jeszcze na zegarek, który pokazywał wspomniany wcześniej czas i pojechałem do domu.

Informacje praktyczne:
  • Ja przyjechałem tuż przed zamknięciem trasy, więc ruch na torze był niewielki, ale wcześniej i w weekendy podobno bywa dość duży i trzeba uważać na wolniejsze, a przede wszystkim szybsze pojazdy.
  • Formalnie Nordschleife jest płatnym odcinkiem drogi. Dlatego obowiązują na niej "normalne niemieckie przepisy". Oczywiście droga jest jednokierunkowa, więc można korzystać z całej szerokości jezdni, ale np. nie można wyprzedzać z prawej strony.
  • Przed przyjazdem warto poczytać informacje na stronie i obejrzeć film informujący o zachowaniu na trasie. Warto też wpisać do telefonu numer alarmowy.
  • Nie trzeba mieć kasku. Samochód też nie musi być specjalnie przygotowany. Wystarczy, że będzie sprawny technicznie i dopuszczony do ruchu.
  • Jednorazowy bilet kosztuje 22€. Ale dostępne są też karnety i wtedy wychodzi nieco taniej.

PS. Tytuł zaczęrpnąłem od Jackie Stewarta, który tak właśnie określił pętlę północną w czasach, gdy jeszcze odbywały się na niej wyścigi Formuły 1.

11 wrz 2009

Diody zamiast żarówek

Jak już jesteśmy przy temacie świateł, to ostatnio miałem przyjemność jechać przed Audi A5. Rzuciło mi się w oczy, a dokładnie w lusterko, dzięki bardzo jasnym LEDom do jazdy dziennej. Fajne jest to, że po włączeniu kierunkowskazu, światła lekko przygasają, żeby kierunkowskaz był bardziej widoczny.

Zresztą po włączeniu świateł mijania też przygasają, pewnie dlatego, żeby nie ich "przyćmić", bo chyba są od nich jaśniejsze.

Powyższe spotkanie zainspirowało mnie do poszukania informacji na temat świateł głównych w technologii LED. To, że istnieją, wiedziałem już wcześniej. Ale znalezienie czegokolwiek w sieci nie było proste. Poniżej dwie najciekawsze informacje:
  • dioda emituje światło "kierunkowo", a nie dookoła, jak zwykłe żarówki, więc klasyczny reflektor nie wchodzi w grę, sprawę rozwiązują soczewki,
  • diody nie grzeją się "z przodu", czyli tam, gdzie emitują światło, tylko od strony chipu. Dodatkowo zarówno wydajność diody jak i jej trwałość zależy od temperatury owego chipu (oczywiście czym cieplej, tym gorzej).
Pierwsza kwestia to w zasadzie tylko sprawa estetyki. Druga jest dużo ciekawsza, otóż ciepło z tradycyjnych żarówek miało jedną zaletę, roztapiało śnieg na lampie. A ponieważ LEDy nie ogrzewają klosza, tylko wnętrze lampy, to... jakiś sprytny inżynier upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu projektując wentylator, który zimne powietrze kieruje na umieszczony z tyłu radiator, co go chłodzi, a ogrzane - w stronę klosza, co go ogrzewa.

Kto to wymyślił? Pierwszym samochodem wyposażonym w światła "full-LED"* był Cadillac Escalade (2008r). Dostawcą świateł była Hella, ale diody zrobił OSRAM. W Europie pionierem jest Audi R8 (Magneti Marelli, 2009r), wersja 5.2 ma takie światła standardowo, a do 4.2 można sobie zamówić za jakieś 25000zł.

Cena wydaje się nieco abstrakcyjna. Chyba odzwierciedlony jest w niej nie tylko koszt wytworzenia, ale też sporo wartości niematerialnych i prawnych. Nie ma wątpliwości, że światła diodowe są dużo lepsze od tradycyjnych halogenów niemal pod każdym względem (trwałość, jasność, zużycie energii), ale już porównanie z xenonami nie jest tak jednoznaczne. Sprawność i jasność są zbliżone. Skomplikowanie budowy? Ciężko mi ocenić, ale nawet jeśli lampy ksenonowe nie są prostsze, to technologia jest bardziej opanowana, a więc tańsza.

Tylko w kwestii trwałości diody są niepokonane. Ale przyjmując, że trwałość palnika ksenonowego to 2000h** i że każdego dnia świeci się on przez dwie godziny, to wychodzi wymiana co 3 lata. Da się wytrzymać. Ponadto palniki nie przepalają się nagle tak, jak zwykłe żarówki, tylko powoli zmieniają barwę. Czyli można sobie wszystko spokojnie zaplanować i wymienić je spokojnie w ciągu dnia, albo zlecić to w serwisie***.

Reasumując, moim zdaniem jeszcze przez jakiś czas światła mijania i długie w zdecydowanej większości samochodów będą korzystały ze zwykłych żarówek halogenowych. Ceny świateł ksenonowych od dłuższego czasu utrzymują się na dość stałym poziomie, więc nie przewiduję, żeby nagle miały znacząco spaść. A diody? Będą się pojawiały w drogich modelach, bo gdzieś nowe technologie trzeba testować. Ale chyba jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, zanim staną się podstawowym źródłem światła w samochodach.


* - pierwszym samochodem wyposażonym w diodowe światła mijania był Lexus LS 460 (diody firmy Koito, 2007r), ale nie były to lampy "full-LED".

** - 2000h to najniższa trwałość, jaką znalazłem w różnych źródłach.

*** - jakby ktoś miał wrażenie, że prześladuje mnie wymiana żarówek w środku nocy, to może mieć rację.


EDIT: Znalazłem na dysku dwie fotki z targów we Frankfurcie, na jednej jest przedni reflektor z Audi R8, na drugiej - pokaz możliwości Valeo.