Zaskoczyła mnie, podobnie jak większość kibiców, zeszłotygodniowa wiadomość o wycofaniu się BMW z Formuły 1. Oczywiście wiedziony narodową solidarnością zacząłem się zastanawiać, który zespół zechce zatrudnić Roberta Kubicę.
Polskie media twierdzą, że w świecie F1 Kubica ma markę jednego z najlepszych kierowców. Jeśli to prawda, to z zatrudnieniem w nowym sezonie nie powinien mieć kłopotów. Ale jeśli nie uda mu się znaleźć zespołu, to... nawet lepiej.
Jak to? Zapyta zdumiony czytelnik. Otóż tak, bo to otworzy Robertowi drogę do startów w rajdach. To, na co obecnie nie zezwala mu kontrakt, a co i tak ciągle chodzi mu po głowie, będzie dużo bardziej realne.
Kubica już przecież startował w warszawskiej Barbórce i co jakiś czas sam nieśmiało wspomina, że chciałby więcej, ale nie może. Więc jeśli zespół BMW zniknie, co nie jest takie pewne, bo może zostać odkupiony przez Saubera, i nikt inny Kubicy nie zatrudni, to co prawda kibice wyścigów będą w żałobie, ale kibice rajdowi, a tych jest chyba w Polsce więcej, będą mieli szansę na kolejnego polskiego kierowcę w WRC.
Wątpię, żeby którykolwiek z zespołów fabrycznych zaproponował Robertowi miejsce w swoim samochodzie, ale przecież to nie jedyna możliwość startów autem WRC. Można przecież sobie wyobrazić, że Kubica stworzy swój własny team rajdowy, tak jak to zrobił Peter Solberg na początku tego roku. Oczywiście w tej sytuacji Robert nie miałby szans na zwycięstwa, ale miałby czas, żeby nauczyć się samochodu i tras, a jeśli okaże się szybki, to przed kolejnym sezonem jego notowania znacznie wzrosną.
Dlaczego tak mnie pociąga wizja Kubicy w WRC? Przede wszystkim dlatego, że chciałbym uwierzyć, że najlepsi kierowcy na świecie są rzeczywiście najlepszymi kierowcami, a nie tylko świetnie wyszkolonymi specjalistami w bardzo wąskiej dziedzinie. Podziwiałem Valentino Rossiego, kiedy odszedł z Hondy będąc na szczycie i wciągnął na ten szczyt Yamahę (przy znaczącym udziale Jeremiego Burgessa). Żałuję, że Rossi nie zdecydował się na starty w F1, bo na testach wypadł obiecująco i podobno nawet Schumacher go chwalił. Równie dobrze na testach w F1 wypadł Sebastian Loeb, ale też go "kontrakt nie puszcza".
Więc może to właśnie Kubica zostanie najwszechstronniejszym kierowcą naszych czasów? Bardzo chciałbym zobaczyć następcę Johna Surteesa, jedynego dotychczas mistrza świata w wyścigach motocyklowych i Formule 1, ale mistrz rajdowo-wyścigowy też by mnie zadowolił.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz