1 wrz 2010

Holenderska motoryzacja

Motoryzacja na pewno nie jest pierwszą rzeczą, która kojarzy się z Holandią. I pewnie gdyby spytać przeciętnego kierowcę, to nie wymieniłby żadnej holenderskiej marki, nie znaczy to jednak, że holenderski przemysł motoryzacyjny nie istnieje.

Chyba najbardziej znany jest Spyker i to pomimo faktu, że sprzedaje mniej niż pięćdziesiąt samochodów rocznie. Wiadomo jednak, że w dwudziestym pierwszym wieku najważniejszy jest dobry PR, a akurat o rozgłos Victor Muller (współzałożyciel i obecny szef firmy) zadbać potrafi. W 2006 roku kupił zespół F1 za ponad sto milionów dolarów i sprzedał go rok później tracąc na całym przedsięwzięciu ponad trzydzieści pięć milionów euro. Ale dzięki temu przez rok nazwa Spyker pojawiała w niedzielne popołudnia w telewizjach całego świata. Co nie zmieniło faktu, że firma nadal przynosi rocznie ponad dwadzieścia milionów euro straty przy przychodach rzędu sześciu milionów.

Na początku tego roku Spyker ponownie gościł na pierwszych stronach gazet za sprawą innej transakcji finansowej - za czterysta milionów dolarów kupił Saaba. Mam tylko cichą nadzieję, że nie będzie to gwóźdź do dwóch trumien na raz i obie marki przeżyją w tym dziwnym związku.

Kolejnym holenderskim producentem jest Donkervoort. Pod tą marką kryją się auta zbudowane na bazie niezniszczalnego Lotusa Seven, ale w przeciwieństwie do większości pozostałych replik wykorzystujących silniki Forda, Donkervoort montuje silniki Audi - 1.8T (do 270KM) lub 2.0T (do 400KM).

Ostatnim rdzennie holenderskim producentem jest DuraCar. Firma ta na początku tego roku przez miesiąc była w stanie upadłości, ale stanęła na nogi, więc nie wykluczone, że holenderskie miasta zapełnią się pokracznymi elektrycznymi vanami QUICC!.

Pisząc o holenderskiej motoryzacji nie można nie wspomnieć o fabryce NedCar, położonej w Born nieopodal Maastricht, która obecnie w całości należy do Mitsubushi, ale jej historia jest zakręcona jak baranie rogi. Wybudowana w połowie lat sześćdziesiątych jako fabryka samochodów osobowych DAF, dziesięć lat później sprzedana Volvo, w latach osiemdziesiątych częściowo przejęta przez holenderski rząd, by w kolejnej dekadzie stopniowo przejść w ręce Japończyków z Mitsubishi. Od 2001r. sytuacja własnościowa się ustabilizowała, ale czy na długo?

Równie ciekawe jak historia właścicieli były produkowane tam auta, jak na przykład Volvo 480, Mitsubishi Space Star czy Smart Forfour. O całej gamie osobowych DAFów nawet nie wspominam, bo to auta w Polsce zupełnie nie znane. Obecnie z taśm zjeżdżają jedynie Mitsubishi Colt i Outlander, chociaż co jakiś czas pojawiają się informacje o planowanym przeniesieniu z Japonii produkcji C-Crossera i 4007.

Tematem na osobną notkę są produkowane w Holandii ciężarówki (DAF, Scania, Ginaf, Terberg) i autobusy (Bova).

10 komentarzy:

  1. C-Crosser i 4007 są produkowane w Japonii? To ich brat bliźniak czyli Outlander jest robiony w Holandii a dwa francuzy w Japonii?

    /PPW

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się trochę zdziwiłem. Dwa razy to sprawdzałem, a przed chwilą jeszcze raz. Jest strasznie dużo źródeł, które mówią, że 4007 i C-Crosser są produkowane także w Holandii, ale na oficjalnych stronach NedCar jest tylko informacja o Colcie i Outlanderze. Są też informacje z 2008 roku o planowanym przeniesieniu produkcji, ale potem temat zupełnie znika. Nie wiem, czy nie ma to przypadkiem związku z fabryką w Kałudze, niedaleko Moskwy, która została otwarta w tym roku i ma produkować także "trojaczki".
    W każdym razie wychodzi na to, że póki co "Francuzy" są produkowane tylko w Japonii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tą Bovą jako przedstawicielem holenderskiej manufaktury autobusowej to spore uproszczenie. Aczkolwiek z wszystkich nazw, które niżej padną, jest chyba jedyną jeszcze znaną marką dla większości z nas ;)

    Jest coś takiego, co się zowie VDL Groep i w ramach tego funkcjonują marki Bova, Berkhof (kupione w 1998) oraz belgijskie Jonckheere, które uprzednio stało się częścią Berkhofa. No i jest jeszcze główny brand VDL, którego prowieniencja wywowodzi się z DAF Bus (rebrand bo różnych perturbacjach).

    Swoją drogą właśnie VDL Citea jest aktualnie europejskim autobusem roku - http://www.vdlbuscoach.com/bus-of-the-year-2011.html?lang=GBen

    Był jeszcze Den Oudsten, którego już nie ma, bo upadł. Ale duch dalej żyje w VDL - Den był częścią United Bus - grupy ówczesnego DAFa i Bovy - które są w VDL ;) Reasumując przydługi wywód - holenderska marka autobusu to VDL ;)

    /k.

    OdpowiedzUsuń
  4. k. dzięki za przybliżenie historii. Jak chciałbyś napisać więcej, to ja z przyjemnością udostępnię łamy bloga :-)

    Jeśli chodzi o VDL, to uprościłem sprawę, bo myślałem, że autobusy nadal oferowane są pod marką Bova. Ale przyznaję, że zabrakło mi konsekwencji, powinienem był wspomnieć także o pozostałych markach, nawet jeśli ich nazwy niewiele mówią "przeciętnemu zjadaczowi motoryzacji" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w Holandii nie miałam okazji być, ale myślę że ich motoryzacja jakoś za specjalnie się od naszej nie różni. Ja bardzo lubię motoryzację i sama jestem wielką zwolenniczką jazdy samochodem. Tym bardziej jestem pewna, że ubezpieczenie AC https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-ac/ przyda się w każdym wypadku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie kojarzę, aby ten kraj był powiązany z motoryzacją, ale może się mylę. Natomiast jeśli ktoś szuka dobrego warsztatu w Poznaniu to polecam przeczytanie https://epoznan.pl/news-news-108229-warsztat_samochodowy_mechanik_oraz_serwis_samochodowy_poznan.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak w ogóle jeśli planujecie zakup auta to pamiętajcie, że historia pojazdu po VIN jest możliwa do sprawdzenia i zawsze to róbcie. Nie ma co kupować kota w worku

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak coś ja się nigdy nad takimi kwestiami nie zastanawiałam i dla mnie bardzo ważne jest to aby przede wszystkim jeździć bezpiecznie. Muszę przyznać, że fajnie jak coś to pomoc drogowa https://eurohol.pl/ na pewno będzie w stanie nam zawsze pomóc.

    OdpowiedzUsuń