11 sie 2010

Col de Turini

Wszystko zaczęło się w lipcu zeszłego roku, kiedy t01 wspomniał, że wybiera się na Col de Turini, żeby sprawdzić swoje "nowe" auto w jego naturalnym środowisku. Obmyślony plan był niezwykle przebiegły.

Ponieważ rajdowy duch ginie w narodzie, to przejechanie 3500km tylko w celu zobaczenia jakiejś drogi mogłoby zostać źle odebrane. Więc żeby nie wzbudzać podejrzeń, wyjazd został ubrany w tygodniowe wakacje na południu Francji. Ale od początku było wiadomo, że słońce, plaża, czy różowe wino to tylko zasłona dymna.

Główny punkt programu został zaplanowany na wtorek i zgodnie z tym planem został wykonany, a wyglądało to tak:

Piękniejszą część wycieczki zostawiliśmy na plaży w Monaco, a sami pojechaliśmy autostradą w stronę Nicei, gdzie skręciliśmy na północ, żeby wzdłuż rzek Var i Vésubie dojechać do La Bollène, gdzie miał się zacząć właściwy etap zwiedzania.

Ale już droga D2565 prowadząca w kierunku La Bollène miło nas zaskoczyła fajnymi zakrętami, równym asfaltem i ładnymi widokami na rzekę Vésubie. Już tu przekonaliśmy się, że miejscowi kierowcy są bardzo gościnni i na widok doganiających ich aut zatrzymywali się na poboczu, żeby nas przepuścić. Myślę, że doskonale zdawali sobie sprawę, że nie chodziło nam o spacerową jazdę z podziwianiem widoków. Jednak kilka razy zatrzymaliśmy się, żeby schłodzić benzyniaka (diesel się nie grzał, chociaż spalanie miał dwucyfrowe). Na pierwszym z tych postojów t01 wyciągnął aparat i taśmę klejącą, po czym poskładał to w logiczną całość z lusterkiem w swoim 206CC+.

W tym miejscu opis się urywa, bo trzeba było skoncentrować się na jeździe. Ale podobno obraz jest wart tysiąca słów.





Czy zatem film jest wart tysiąca obrazów? Jeśli tak, to poniżej dwa miliony słów.




Autorem powyższych filmów jest oczywiście t01 i lusterko w jego "RCC". Gdyby jednak ktoś chciał skomentować nie najwyższych lotów montaż, uwagi należy kierować do autora bloga.


PS. Powyższy wpis jest publikowany dokładnie w rocznicę wjazdu na Col de Turini.

30 lip 2010

Jeszcze o Alfie

Jedną z niezaprzeczalnych zalet Alfy jest duży, bo aż sześćdziesięciolitrowy zbiornik paliwa, który przy moich obecnych przebiegach pozwala zapomnieć o tankowaniu na trzy, cztery tygodnie*. Żeby nie być gołosłownym sprawdziłem datę ostatniego tankowania - 03.07.2010, nasuwa się oczywisty wniosek: chyba pora przerzucić się na rower.

Ale póki jeszcze zdarza mi się wsiąść do auta, oglądam rozwiązania włoskich projektantów, czasem z zachwytem, czasem z niedowierzaniem. Ot, sterownik szyb w drzwiach kierowcy, który zamiast czterech osobnych wyłączników - po jednym na każde okno, ma tylko dwa i przełącznik "rear", którego naciśnięcie pozwala na sterowanie tylnymi szybami.

Równie dziwne są centralne nawiewy z trzema osobnymi kratkami. Pamiętam Audi 80 z trzema nawiewami na środku, ostatnio trzy nawiewy pojawiły się w Peugeocie 308**. Ale w obu tych przypadkach dodatkowy nawiew jest identyczny z pozostałymi dwoma i może być skierowany na kierowcę lub pasażera. Trzeci nawiew w 147 umieszczony jest na górze deski rozdzielczej i ma nieruchome kratki. Zdaje się, że pełni głównie funkcję stylistyczną. I to właśnie za takie drobiazgi lubię Alfę Romeo.


* - przypomina się Abarth, który potrafił wypić cały zbiornik w trzy godziny.

** - w RCZ środkowy nawiew został zastąpiony eleganckim zegarkiem z pożytkiem dla stylu, a bez szkody dla funkcjonalności.

19 lip 2010

Pierwszy tysiąc

Minął miesiąc od odebrania 147, w tym czasie przejechałem raptem 1000km. Niezbyt wiele, więc i podsumowanie będzie krótkie. Właściwie można by je zamknąć stwierdzeniem: moja Alfa to kwintesencja włoskiego samochodu. Fajne kształty, niezły silnik, ale różnorodne dźwięki i drobne usterki potrafią uprzykrzyć życie.

O drobiazgach eksploatacyjnych typu wycieraczki niemal nie zbierające wody z szyby (w przypadku tylnej wycieraczki, słowo "niemal" należałoby zastąpić słowem "zupełnie") czy zużyte tarcze hamulcowe nawet nie warto wspominać. Tym bardziej, że wycieraczki już są nowe, a na wymianę tarcz jestem umówiony pod koniec miesiąca. Skrzypiący ogranicznik drzwi też mnie nie martwi, bo szczęśliwie są to drzwi tylne.

Najbardziej męczące jest dochodzące z tyłu trzeszczenie słyszalne podczas wolnej jazdy. Dwa tygodnie zajęło mi szukanie przyczyny. Sprawdziłem, czy koło zapasowe ze wszystkimi narzędziami jest dobrze przykręcone, zdjąłem tylną półkę, złożyłem kanapę, posłuchałem odbojników klapy, łapałem za tylną wycieraczkę i próbowałem ruszać tylnymi światłami, które zresztą składają się z czterech części. Wszystko na nic. W końcu któregoś ranka nacisnąłem na tylną klapę i wtedy usłyszałem "ten dźwięk". Klapę, nawet jak jest zamknięta, da się lekko docisnąć. Podobno problem ma rozwiązać wymiana "zestawu gumek" (zapewne chodzi o uszczelki tylnej szyby).

Najbardziej martwi mnie jednak fakt, że Alfa potrafi strasznie dymić. Ostatnio jeżdżę głównie po mieście i nie nadużywam prawego pedału, ale jak się czasami zapomnę, to zostawiam za sobą chmurę sadzy, jakbym stawiał zasłonę dymną.

14 lip 2010

Volvo

Udało mi się wczoraj wyjść z biura przed osiemnastą, skorzystałem więc z okazji i odwiedziłem pobliski, trzykondygnacyjny salon Volvo. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to XC90 przygotowane tak, żeby pokazać całe wyposażenie dotyczące bezpieczeństwa biernego. Miało wycięte dziury pokazujące wzmocnienia w drzwiach i słupkach, fotele pozbawione tapicerki, rozwinięte i nadmuchane kurtyny i poduszki boczne, zdemontowaną deskę rozdzielcza przed pasażerem i wycięte "okienko" w zaślepce kierownicy odsłaniające poduszki przednie oraz wycięty błotnik i maskę w celu pokazania wzmocnień przednich.

Przy okazji można było zobaczyć, jak fajnie wygląda V8 umieszczone poprzecznie. Volvo twierdzi, że takie umieszczenie silnika wpływa na poprawę bezpieczeństwa pozwalając na zwiększenie strefy kontrolowanego zgniotu i dlatego montuje tak wszystkie silniki, bez względu na liczbę cylindrów.

Po obejrzeniu XC90 uciąłem sobie pogawędkę ze sprzedawczynią na temat nowego S60. Jako pierwszy przymiotnik padło słowo sporty. Jednak po zmianie tematu na pozostałe modele, natychmiast pojawiło się określenie safe and secure.

W nowym S60 dostępny jest system monitorujący ruch pieszych przed autem i automatycznie hamujący w przypadku wykrycia pieszego wchodzącego przed samochód. Poniżej 30km/h auto ma się zatrzymać, powyżej tej prędkości zwolnić i pozwolić kierowcy na podjęcie decyzji. Podobno system jest stale aktywny, więc widząc nowe S60 na ulicy można zrobić dowcip kierowcy i kierując się żwawym krokiem w stronę jezdni zmusić go do zatrzymania. Ale... system nie jest oferowany seryjnie, więc trzeba wybierać tylko bogatsze wersje ;-)

Na koniec obejrzałem sobie S40 w wersji DRIVe Start&Stop oraz S80 DRIVe i tu spotkało mnie największe zaskoczenie, a właściwie dwa. Pierwsze to fakt, że S80 można kupić z silnikiem 1.6D, drugie - że ta wersja była tańsza od S40 z tym samym silnikiem. I nie był to "zupełny golas", miał między innymi skórzaną tapicerkę i reflektory biksenonowe.

W całym salonie nie było ani jednego samochodu z silnikiem benzynowym (poza "bezpiecznym" XC90). O ile dobrze zrozumiałem, przyczyną jest podatek uzależniony od emisji CO2, który w Szwecji nie różnicuje diesli i benzyniaków, co powoduje, że zakup diesla jest dużo bardziej opłacalny. Alternatywą są silniki flexifuel pozwalające na tankowanie E85 (czyli mieszanki benzyny i alkoholu etylowego w proporcjach 85/15), które obejmują preferencje podatkowe.

24 cze 2010

RMŚ i F1 w 2011

Dziś dotarły do mnie dwie informacje, zła i dobra. Zła jest taka, że w przyszłym roku Rajd Polski nie będzie eliminacją rajdowych mistrzostwa świata. Dobra, że od przyszłego sezonu Pirelli zostanie dostawcą opon do Formuły 1.

Dlaczego zła jest zła, chyba nie trzeba tłumaczyć. Tym bardziej szkoda, że na mazurskich szutrach w przyszłym sezonie nie zobaczymy najszybszych rajdówek świata, że dotychczasowe dwulitrówki zostaną zastąpione przez 1.6T. Znikną więc z tras Focusy WRC i C4 WRC, a w ich miejsce pojawią się Fiesty WRC i DS3 WRC. No i właśnie tych nowych cudów techniki nie będzie nam dane zobaczyć w przyszłym roku.

Przejdźmy więc do nieco lepszych wiadomości. Czy jest taką fakt, że dostawcą opon do F1 będzie Pirelli? Być może. Bo jest szansa, że zmiana dostawcy nie ograniczy się jedynie do innych napisów na oponach. Jeszcze w trakcie negocjacji z zainteresowanymi producentami (Michelin, Avon i właśnie Pirelli) pojawiały się głosy, że jednym z warunków włoskiej firmy jest zgoda FIA* i FOTA** na zmianę rozmiaru kół. Obecnie w F1 stosowane są trzynastocalowe felgi z oponami o dużym profilu. Pirelli proponowało zwiększenie średnicy felg i obniżenie profilu, żeby zbliżyć opony w F1 do tych stosowanych w innych sportach motorowych. Im pewnie chodziło o zmniejszenie kosztów konstrukcji nowych opon. Ale myślę, że to jest dobra wiadomość dla "zwykłych kierowców". Wiadomo przecież, że technologia ze sportu musi przebyć długa drogę zanim trafi "pod strzechy". Jest szansa, że droga ta nieco się skróci, jeśli bolidy F1 będą jeździły na "osiemnastkach".

Ale czy jest w ogóle szansa na tak duże zmiany? Komunikat prasowy potwierdzający wybór Pirelli na jedynego dostawcę opon w sezonach 2011-2013 nie wspomina ani słowem o zmianie rozmiaru, ale już w kolejnej informacji dotyczącej utworzenia specjalnego zespołu zajmującego się rozwojem i produkcją opon do F1 jest zdanie sygnalizujące możliwość zmiany rozmiaru koła: "In co-operation with the teams, Pirelli is also ready to develop technical evolutions to the current tyres for the future, regarding in particular the wheel size." Ja jestem dobrej myśli, chociaż dużych pieniędzy bym na to nie postawił.

* - Federation Internationale de l'Automobile, czyli Międzynarodowa Federacji Samochodowa - organizacja nadzorująca wyścigi F1.
** - Formula One Teams Association, czyli Związek Zespołów Formuły 1 - organizacja zrzeszająca zespoły startujące w F1, mająca sporo do powiedzenia w kwestii przepisów.

19 cze 2010

Alfy trzy

Dotarły do mnie głosy, że w poprzedniej notce brakuje zdjęć. Pierwsze sygnały jeszcze udało mi się zagłuszyć, ale gdy krytyka przybrała na sile, ugiąłem się pod presją otoczenia i zszedłem na parking z aparatem. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem, że spośród pięciu zaparkowanych samochodów, aż trzy to Alfy - 156 w wersji Sportwagon oraz dwie 147, przed- i poliftowa. Była też Lancia w dyskretnym mundialowym przebraniu.







18 cze 2010

Zamienił stryjek...

No i stało się, BMW 118d - niewątpliwie dobre auto, bez znaczących wad, za to z jedną niezaprzeczalną zaletą (RWD) - odeszło do przeszłości, zostało wymienione na Alfę Romeo 147. W tym momencie połowa czytelników pewnie znacząco popukała się w czoło, mrucząc "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Myśl ta jest nie tylko zrozumiała, ale nawet częściowo uzasadniona. Pierwszy kontakt z nowym autem i we mnie wzbudził podobną reakcję.

Alfa, podobnie jak BMW, wyjechała z fabryki w 2006r, przebieg również ma zbliżony do tego, jaki miało 118d, kiedy je dostałem w swoje ręce. Niestety po Alfie upływ czasu widać znacznie wyraźniej. Zapewne częściowo jest to kwestia jakości wykonania, jednak wygląda na to, że Alfa miała dużo cięższe życie. Zegary pokazują raptem 94000km, ale niektóre części, m.in. dźwignia zmiany biegów czy plastik wokół prawej tylnej klamki, wyglądają, jakby w przebiegu brakowało jedynki z przodu, a może nawet dwójki. Gdyby ktoś mi pokazał taki samochód w ogłoszeniu, to stan licznika potraktowałbym z dużą rezerwą.

Ale nie tylko stan auta, nad którym łatwo przeszedłem do porządku dziennego, wzbudził moje wątpliwości. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale mimo jasnego wnętrza 147 sprawia wrażenie ciaśniejszej od jedynki. Także ergonomia pozostawia sporo do życzenia. Na pewno do niektórych irytujących drobiazgów niedługo się przyzwyczaję, ale o części rozwiązań można wprost napisać, że są po prostu gorsze niż w BMW. Chociażby dźwignia hamulca ręcznego umieszczona bliżej pasażera niż kierowcy, czy wyłącznik tempomatu w postaci przekręcanego pierścienia na dodatkowej dźwigni.

Jest też jeden gadżet, bez którego już pierwszego dnia poczułem się nieswojo. Aż wstyd się przyznać, chodzi o czujniki parkowania. Nadal radzę sobie z parkowaniem bez problemu, ale fakt, że muszę przy tym uważać znacznie bardziej niż dotychczas, tak samo mnie zaskoczył, jak ucieszył. Dlaczego ucieszył? Bo przypomniał mi, że przynajmniej niektóre elektroniczne dodatki można zastąpić skupieniem i umiejętnościami.

Na szczęście mimo wszystkich powyższych wad są też obszary, gdzie Alfa góruje nad BMW. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to wygląd zegarów. Minimalizm BMW nie przypadł mi do gustu, więc cieszy mnie, że włoscy projektanci skorzystali z okazji, żeby się wykazać. Zegary są naprawdę ładne, przy czym ciekawy design nie odbił się negatywnie na czytelności. No i jest wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej, którego brakowało mi w 118d.

Z pozostałych przewag Alfy nad BMW warto wspomnieć:
  • Skórzaną tapicerkę, mimo że po niej też już widać upływ czasu.
  • Bardzo wygodne fotele, z dużo lepszym trzymaniem bocznym. (Pod tym względem BMW zdecydowanie odstawało od standardu, do którego jestem przyzwyczajony.)
  • Aluminiowe klamki zewnętrze, które w holenderskie poranki są przyjemnie chłodne w dotyku.
  • Wygląd zewnętrzny - chociaż jak już wcześniej pisałem BMW mi się podoba, to mimo upływu dziesięciu lat od pojawienia się 147 na rynku, a sześciu od faceliftingu, Alfa stanowi klasę samą w sobie.

Na koniec pozostawiłem największą zaletę i przewagę 147 nad 118d - silnik. Co prawda ponownie trafił mi się diesel, ponadto znacząco głośniejszy, do tego o pojemności mniejszej o 85cm3, ale za to zdecydowanie mocniejszy. Nie sądziłem, że różnicę 28KM będzie czuć tak wyraźnie. I nie chodzi tylko o subiektywne odczucia. O ile ESP w BMW na suchym asfalcie było zupełnie bezrobotne, to w Alfie kontrolka rozbłyskuje raz po raz. Wyłączenie ASR kończy się zbędnym zużyciem opon nie tylko przy ruszaniu, ale także przy zmianie biegów. I to wszystko mimo szerszych opon. Podsumowując, myślę, że stopięćdziesięciokonne JTD zrekompensuje mi brak RWD.

Na koniec tradycyjna tabelka z podstawowymi danymi:
Pojemność skokowa 1910 ccm
Max moc 110kW (150KM)
Max moment obrotowy 305Nm@2000obr.
Skrzynia biegów sześciobiegowa
Przyspieszenie 0-100km/h 8,8s
Vmax 208km/h
Opony 215/45R17

13 cze 2010

67. Rajd Polski

Już tradycyjnie na początku czerwca mazurskie szutry gościły Rajd Polski. I równie tradycyjnie ugościły także zastępy rajdowych kibiców, w tym naszą jedenastoosobową ekipę. Co prawda w tym roku "Polski" utracił miano eliminacji Mistrzostw Świata, a powrócił do rutynowej roli rundy Mistrzostw Europy, pomimo tego warto było się wybrać. Pogoda jak zwykle dopisała i chociaż jeszcze w czwartek przez Mazury przetoczyły się burze, to już od piątku świeciło piękne słońce.

Co zrobić, żeby obejrzeć rajd, pisałem już w październiku zeszłego roku, więc kto nie skorzystał, niech żałuję, bo jak zwykle było na czym oko zawiesić - Lancery, Imprezy, Fabie, Fiesty, Abarthy, dwieściesiódemki. Ale co tu więcej pisać, niech przemówią zdjęcia: