T mnie poprosił, żebym napisał coś o holenderskich drogach. Zacznę od tego, że pierwsze wrażenie "przeciętnego Polaka" to najczęściej jest: "WOW, ale tu mają autostrad". Ale jak powiedziałem Holendrom, że jedną z najfajniejszych rzeczy w ich kraju są drogi, to się strasznie zdziwili i powiedzieli, że ich zdaniem holenderskie drogi to jeden wielki bałagan.
I rzeczywiście, jak się im bliżej przyjrzeć to mają strasznie dużo remontów, a tam, gdzie nie ma remontów to nawierzchnia autostrad przeważnie jest zniszczona. Do tego asfalt jest "głośny", co w połączeniu z moim turboklekotem na pompowtryskiwaczach powoduje w Ibizie hałas nie do wytrzymania. :-(
Ale kilka fajnych gadżetów jednak mają na autostradach. Nad drogą w dość regularnych odstępach wiszą wyświetlacze, na których wyświetlane są ograniczenia lub zaleca prędkość. Te zalecenia bywają pomocne, szczególnie w przypadku zbliżania się do korka. Już kilka razy dzięki temu uniknąłem wpakowania się w korek z trzycyfrową prędkością. ;-)
Na niektórych odcinkach autostrad w czasie porannego szczytu takie same wyświetlacze zezwalają na korzystanie z pasa awaryjnego. Jak to wszystko wygląda, widać na załączonym obrazku. Obrazek pochodzi stąd: http://www.hoeflake.nl/cgi-bin/getpage.pl?menukeuze=advios
Maksymalna prędkość na autostradach w Holandii to 120km/h, a dodatkowo w rejonach miast przeważnie jest dodatkowe ograniczenie do 100km/h. Co w sumie powoduje, że przestrzegając ograniczeń osiąga się jakieś irracjonalnie długie czasy podróży. Za to osiągając krótkie czasy podróży dostaje się irracjonalnie wysokie mandaty. Bo przy autostradach są masowo ustawiane przenośne fotoradary, które rocznie generują kilka milionów mandatów. Niestety jeden z nich trafił i do mnie. :-(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz