To był Seat Leon w wersji FR, na szczęście nie TDI, a TFSI, czyli dwa litry, bezpośredni wtrysk benzyny, turbosprężarka i sześciobiegowa skrzynia. Z samochodów, które dotychczas używałem, ten był najlepszy do codziennej jazdy, o ile ktoś inny płaci za tankowanie. :-D Oczywiście nie jest bez wad. Na pewno jest mnóstwo lepszych samochodów, ale nimi nigdy nie miałem okazji dłużej jeździć. A Leona "miałem" prawie rok.
1. Silnik - zdecydowanie najlepsza część Leona.
Nowe turbobenzyniaki są po prostu super. Ten w Leonie ciągnął równo od 2 do 7 tysięcy. "Prawie jak Honda" ;-) Na niskich obrotach jest cicho, ale po naciśnięciu gazu fajnie warczy, a do tego na tylnej kanapie słychać strzelanie z wydechu po zdjęciu nogi z gazu, podobno. :-)
2. Zawieszenie - też fajne.
Trochę sportowe, ale z zachowaniem odrobiny komfortu, to głownie dzięki niemu Leon dostał ode mnie metkę najlepszego auta na co dzień. W zasadzie sprawdza się w każdych warunkach. Nawet na mazurskich ścieżkach zapewnia tak pewne prowadzenie, że tylko prędkościomierz mnie powstrzymywał przed "jeszcze szybszą jazdą". Jedynie w przypadku zerwania przyczepności przy gwałtownym ruszaniu dochodziły nieprzyjemne hałasy. Poza tym bez zastrzeżeń.
3. Wygląd - "3/4 sukcesu".
Z zewnątrz dość fajny, niektórzy nawet mówią, że ładny. ;-) Dzięki "klamkom z Alfy", a może z NSXa ;-), fajnie udaje 3dr. A przy okazji dostarcza odrobiny rozrywki przy próbach wsiadania do tyłu przez przednie drzwi. :-D
Za to środek dostarcza mieszanych uczuć. Z jednej strony fajne fotele, miłe dodatki z logiem FR i całkiem przyjemne zegary z obrotomierzem na środku. A z drugiej - paskudna konsola centralna, która psuje nie tylko pierwsze, ale i każde kolejne wrażenie po wejściu do środka. Parę miesięcy mi zajęło zanim nauczyłem się nie zwracać na nią uwagi.
4. Ekonomia i przyjemność z jazdy - tanio i dobrze?
No niestety takie rzeczy, to tylko w Erze. Da się tym samochodem jeździć ekonomicznie, ale korzystanie z dwustu koni kosztuje. I to sporo. Chyba najmniejsze spalanie, jakie kiedykolwiek osiągnąłem to było 8l/100. Ale to była trasa zupełnie nienormalna. Przez kilkaset kilometrów ciągnąłem się za autem, które ma jakieś 41KM. :-P Przeważnie spalanie oscylowało między 12 a 14l. Oprócz kosztów paliwa warto wspomnieć o hamulcach i oponach. Przednie klocki były wymienione na drugim przeglądzie, czyli po 30000km. Przednie opony wytrzymały dwa lata, mimo że w użyciu były także zimówki. Jednym słowem - przyjemność kosztuje.
Tradycyjna tabelka:
Max moc | 147kW (200KM) |
Max moment obrotowy | 280Nm |
Skrzynia biegów | sześciobiegowa |
Przyspieszenie 0-100km/h | 7,3s |
Opony | 225/45R17 |
A na koniec słówko o oponach. Leon to było moje pierwsze auto z naprawdę niskoprofilowymi oponami, tzn. tak myślałem do czasu, aż wsiadłem do Ibizy. Różnica między 225/45R17 a 205/45R17 jest kolosalna. Te pierwsze to są balony, na których można wjechać na prawie każdy krawężnik, te drugie to szytki, na których nawet parkowanie przy krawężniku kończy się porysowaniem felgi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz