Wracając do suchych faktów drogowych. Oznaczenia mają zaskakująco normalne, czyli litera plus liczba. Litery do wyboru to: A jak Autostrda, N jak Nie-autostrada, r jak droga rekreacyjna oraz S jak droga Śródmiejska. Liczby mogą być jedno-, dwu- lub trzycyfrowe i też mają "system" ;-)
1 - 99 | drogi główne |
100 - 174 | "zarezerwowane", a w praktyce używane razem z r i S |
175 - 400 | ważne autostrady i regionalne "nie-autostrady" |
401 - 999 | drogi lokalne |
Dodatkowo numery powyżej 174 są przydzielone do regionów, więc jakby się ktoś zgubił, to wystarczy zjechać z głównej drogi, spojrzeć na trzycyfrowy numer i już wiadomo, gdzie się jest. O ile ktoś sobie wcześniej wydrukował poniższą tabelkę :-D
175 - 250 | Noord-Holland, Zuid-Holland, Utrecht |
251 - 300 | Zeeland, Noord-Brabant, Limburg |
301 - 350 | Overijssel, Gelderland, Flevoland |
351 - 400 | Groningen, Friesland, Drenthe |
401 - 430 | Utrecht |
431 - 500 | Zuid-Holland |
501 - 550 | Noord-Holland |
551 - 600 | Limburg |
601 - 650 | Noord-Brabant |
651 - 700 | Zeeland |
701 - 730 | Flevoland |
731 - 780 | Overijssel |
781 - 850 | Gelderland |
851 - 900 | Drenthe |
901 - 950 | Friesland |
951 - 999 | Groningen |
No i na takich głównych autostradach, a dokładnie na A10/A2 ostatnio biję kolejne "rekordy". Wczoraj osiągnąłem średnią prędkość poniżej 40km/h. Oczywiście dzięki porannym korkom, na które zresztą też mają system. ;-) Ponazywali ważniejsze skrzyżowania w całym kraju (knooppunt), powiesili wyświetlacze nad drogami i teraz można sobie przeczytać czy, i jaki długi korek, nas czeka. Co przeważnie i tak nie ma żadnego znaczenia, bo droga jest tylko jedna. Ale to jednak nie Polska, autostrady są tu połączone i czasami do jednego miejsca można dojechać różnymi drogami. I wtedy na tych wyświetlaczach piszą "którędy szybciej". A na bardziej zaawansowanych nawet rysują mapki i zaznaczają korki na czerwono.
PS. Od wczoraj mojego "rupiecia" wymieniłem na "nowszego rupiecia". Co prawda tylko tymczasowo, ale i tak zamierzam napisać krótkie, tendencyjne porównanie. ;-)
jaki jest sens opisywania na blogu suchych faktów ??
OdpowiedzUsuńHmm... Pomyślmy... Dobra, wymyśliłem. Opisałem suche fakty, które de facto nie są takie całkiem suche, bo jednak trochę własnych przemyśleń też dorzuciłem, z poniższych powodów:
OdpowiedzUsuń1. Zostałem o to poproszony.
2. Moim zdaniem, to dość ciekawe "suche fakty".
3. Podanie kilku faktów może skłonić kogoś do zgłębienia tematu, co, nie ukrywam, niezmiernie by mnie ucieszyło :-)