Dzień 6. Dostajesz odpowiedź od dodardcy, sprawdzasz kwotę i już wiesz, że będziesz musiał pojechać do salonu jeszcze raz. Trzeba będzie wynegocjować jakiś rabat. Ale jesteś dobrej myśli, bo w wiadomościach mowią, że kryzys nie ominął branży motorazycyjnej, więc masz nadzieję, że sprzedawca nie będzie nieugięty.
Dzień 12. W sobotę zająłeś się zaległymi sprawami, w niedzielę salon jest zamknięty, w poniedziałek musiałeś dłużej popracować, w końcu we wtorek wychodzisz wcześniej z biura i jedziesz do salonu. Niestety sprzedawca-specjalista-od-Abartha też wyszedł wcześniej, więc negocjacje muszą poczekać. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeszcze raz oglądasz auto i utwierdzasz się w przekonaniu, że to dobry wybór.
Dzień 15. Umawiasz się ze sprzedawcą telefonicznie, że dziś wieczorem nie wyjdzie wcześniej z pracy i kolejny (czwarty) raz jedziesz do salonu. Wypijasz smaczną kawę i dowiadujesz się, że negocjacje są możlwe, ale będzie lepiej, jeśli sprzedawca będzie mógł porozmawiać bezpośrednio z Twoim doradcą. Zdziwiony i lekko zniecierpliwiony wracasz do domu i zaczynasz myśleć, że może jednak Audi to będzie lepszy wybór.
Dzień 19. Dostajesz odpowiedź, że nic nie dało się zrobić, więc udajesz się to salonu Audi spytać o ceny i wyposażenie. To jest nowy dzień 0.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
shit happens :( /ziachu
OdpowiedzUsuńNo to lipa :( nie będzie Abartha :(
OdpowiedzUsuńAle trylogia fajna :)
/PPW
Jeszcze w tym tygodniu będzie kolejna notka dotycząca wyboru auta, lista robi się coraz krótsza, więc jest szansa, że proces selekcji zakończy się przed końcem wakacji. Potem jeszcze tylko od dwóch do pięciu miesięcy czekania na dostarczenie fury i Ibiza będzie przeszłością :-P
OdpowiedzUsuń