Dziś w nocy ustanowiłem rekord*, którego nie zamierzam poprawiać. Sześć (słownie 6) godzin w korku.
Rozumiem, że wypadki się zdarzają.
Rozumiem, że w czasie deszczu ryzyko jest większe.
Rozumiem, że na trzypasmowej autostradzie też bywa ślisko.
Rozumiem, że można się zapomnieć i wjeżdżając w ścianę deszczu nie zwolnić odpowiednio, co kończy się karambolem stu kilkudziesięciu aut.
Ale nie rozumiem, dlaczego stojąc przy samym wjeździe na autostradę nie można z niej zjechać. A właśnie tak zachowali się niemieccy kierowcy. Wszyscy ustawili się w korku, nawet po kilku minutach zrobili przejazd dla lawet i policji, ale nie przyszło im do głowy, że zamiast stać kilka godzin w jednym miejscu można zjechać z autostrady.
Ręce opadają. Idę odsypiać zarwaną noc.
* - przy okazji ustanowiłem też rekord podróży samochodem - prawie 23 godziny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fidel nie okolo 100 tylko dokladnie 259, wiec bylo grrubo :D Nie mniej wrazenia z jazdy bezcenne :D
OdpowiedzUsuńJa tylko mam nadzieje, że nas to nie spotka w drodze do NL ;) | L.
OdpowiedzUsuńSamolotami sie lata i tyle w temacie. Pozdro!
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
OdpowiedzUsuńW życiu różnie bywa i czasami trzeba jeździć samochoodem.