21 mar 2015

Wybór opon letnich (na przykładzie 225/45R17)

Zdarza się czasem, że znajomi proszą mnie o pomoc w wyborze opon. Lubię to robić, ale chyba jeszcze mi się nie zdarzyło przedstawić w pełni zadowalającej konkluzji. Nie ma opon idealnych i każdy model wypadając dobrze w jednej kategorii traci w innej. Do tego każdy kierowca ma inne preferencje i możliwości finansowe.

Postaram się jednak przedstawić swoją "metodologię" na przykładzie wyboru opon, o który zostałem poproszony jeszcze w lutym. Zaczęło się od maila: W związku z tym, że z zimówek GY UG 9, które poleciłeś, jestem zadowolony, to teraz masz przerąbane i musisz polecić jakieś letnie :D

Jedynymi wymaganymi parametrami był rozmiar: 225/45R17 oraz indeks prędkości: co najmniej V (240km/h), co w zasadzie nie ma znaczenia, bo chyba wszystkie letnie opony w tym rozmiarze spełniają ten warunek. Kluczowymi kryteriami wyboru były przystępna cena, no i oczywiście, dobra jakość. Do oceny jakości przyjąłem swoją "definicję" dobrej opony drogowej, a mianowicie: jak najlepsza przyczepność na mokrej nawierzchni i co najmniej dobre osiągi na suchym. Takie cechy jak opory toczenia, szybkość zużycia i hałaśliwość uznałem za drugorzędne. Po potwierdzeniu wymagań z zamawiającym przystąpiłem do pracy.

Zacząłem od przejrzenia ostatnich testów w różnych rozmiarach. Ta lektura upewniła mnie, że chińskie produkty to ciągle jeszcze produkt opono-podobny, natomiast marki koreańskie wypadają coraz lepiej, szczególnie Hankook. Kumho i Nexen jeszcze trochę odstają, ale zdarzają się dobre wyniki, jak na przykład cztery trzecie miejsca opony Ventus S1 evo2 w kilku niemieckich testach lub trzecie miejsce opony N8000 w teście Autobilda z 2013r. Utwierdziłem się też w przekonaniu, że postęp technologiczny w branży oponiarskiej przynosi wymierne efekty, co znaczy tyle, że nowe modele wypadają lepiej od starych.

Kiedy w końcu znalazłem więcej czasu, zabrałem się do metodycznego przeglądania opon. Spisałem modele, które wypadają dobrze na mokrej nawierzchni i nie zaliczają znaczących wpadek w testach. Na krótką listę trafiły: Continental Sport Contact 5, Dunlop Sport BluResponse, oraz Goodyear Eagle F1 Asymmetric 2. Pomocna okazała się strona Tyre Reviews, na której zebrane są testy opon z kilku ostatnich lat. Według zebranych tu wyników żaden z wybranych modeli ani razu nie zajął miejsca gorszego niż szóste (BluResponse tylko raz na trzynaście testów, Sport Contact 5 - dwa razy na piętnaście). Wszystkie pozostałe porównania wybrane opony kończyły na miejscach 1-4. Mając tak ograniczony wybór pozostało już tylko zaaplikowanie filtra finansowego, czyli wybranie opon najtańszych z najlepszych. Okazało się, że są to Goodyeary. Oby się dobrze sprawowały.

Na koniec wytłumaczenie, dlaczego większą wagę przykładam do osiągów opon na mokrej niż na suchej nawierzchni. Dawno temu wpadło mi w ręce bardzo ciekawe porównanie. Do samochodu na suchym na torze wsadzono "przeciętnego" kierowcę i zmierzono jego czas. Po czym ten sam tor tym samym samochodem przejechał "profesjonalny" kierowca. Następnie zrobiono dokładnie to samo na mokrym torze. Okazało się, że różnica miedzy dobrym a "średnim" kierowcą w dobrych, czyli suchych, warunkach była dużo większa niż w złych warunkach. Wniosek, jaki z tego wyciągnąłem jest następujący: przeciętny kierowca na mokrej drodze jedzie dużo bliżej granicy przyczepności niż na suchej drodze. I właśnie dlatego opony drogowe powinny mu tę granicę przesuwać bardziej na jezdni mokrej. Do tego dochodzi jeszcze jeden fakt: różnica między najlepszymi a najgorszymi oponami przy hamowaniu na suchej nawierzchni ze 100km/h w większości testów wynosi od 5 do 8 metrów, ale różnica na mokrej nawierzchni to od 13 do 38 metrów. Złe opony mogą wydłużyć drogę hamowania na mokrej drodze o trzydzieści osiem metrów! I właśnie dlatego, mimo że jazda po mokrym może być niewielką częścią życia opon, to właśnie ten parametr uważam za najważniejszy przy ich wyborze.