31 sty 2012

Nowa S-klasa i BMW 1

Niedawno wspomniałem, że widziałem Mercedesa GLK z zaklejonymi zderzakami. Nie spodziewałem się wtedy, że takie okazy będą pojawiały się częściej.

Na początku tego roku zobaczyłem kolejny zamaskowany samochód. Niemal na pewno był to Mercedes, ale pewien nie jestem, bo chyba jedynymi niezaklejonymi elementami były szyby i dach. Do tego pewnie dla zmylenia przeciwnika tablice rejestracyjne były z Freiburga. Sądząc po rozmiarze była to nowa S-klasa. Jest to o tyle prawdopodobne, że obecna generacja jest na rynku od 2006 roku, a główni konkurenci, czyli Audi A8 i BMW serii 7, a także Porsche Panamera debiutowały w 2009 roku, więc pora na zmianę jest odpowiednia. Oficjalnej daty premiery jeszcze nie ma, ale z prasowych spekulacji wynika, że może to być w tym bądź przyszłym roku.

Niedługo po spotkaniu nowej S-klasy natknąłem się na BMW serii 1, zapewne w wersji trzydrzwiowej. Zapewne, bo z jednej strony to akurat tylna część była szczególnie szczelnie zaklejona, a z drugiej - wersja pięciodrzwiowa na rynku już jest. BMW w podchody się nie bawiło i miało rejestrację z Monachium. Podobnie, jak w przypadku Mercedesa, tylne światła były zastąpione diodowymi zamiennikami jakby przyklejonymi do oryginalnych lamp. A swoją drogą ciekawe, co skłoniło testerów z BMW do odwiedzenia jaskini lwa, bo nie wierzę, że zawitali do Stuttgartu podziwiać miasto, które akurat specjalnie urokliwe nie jest.

10 sty 2012

[gość] Okiem pragmatyka, część pierwsza


Dzisiaj przedstawiam pierwszy wpis z cyklu notek gościnnych zapowiedzianych w podsumowaniu zeszłego roku. Autorem notki jest mój serdeczny przyjaciel oraz niezastąpiony kompan w wielu motoryzacyjnych wyprawach. W imieniu autora proszę o konstruktywną krytykę w komentarzach - nie konstruktywna też może być, ale tę proszę raczej kierować bezpośrednio do mnie ;-)


Od dawna się odgrażałem F, że napiszę notkę motoryzacyjną o samochodach z mojej perspektywy. Wprawdzie nie będzie to, jak zamierzałem, o kupnie i sprzedaży samochodów, co w moim przypadku można uznać za hobby i co miało być tematem przewodnim moich wypocin. Zamiast tego opowiem o pojazdach, których pedał gazu przewinął się pod moją stopą podczas ostatniego roku. Dlaczego? Bo w ilości samochodów, którymi jeździłem, przebiłem samego F, który był ewidentnym liderem w tej dziedzinie w 2010 roku. Clou wpisów na blogu F-cars będzie przyznanie nagród w prywatnych kategoriach. Mam nadzieję, że F będzie chciał dodać coś od siebie zarówno do moich opisów jak i nagród.

Najpierw założenia: Przyznam nagrody wśród samochodów, którymi przejechałem > 500km lub jeździłem minimum 1 tydzień, o innych tylko wspomnę.

No to zaczynamy: czyli część pierwsza (samochody konkursowe), akt pierwszy, najdłuższy.

Megane 1.5dci 110KM 5dr 2009

Pierwsze moje podejście do Renault i chyba nie skłamię, jak powiem, że udane. I od zalet zacznę. Wygląd jest kwestią gustu, ale według mnie samochód wyróżnia się in plus wśród tłumu, szczególnie na 17” felgach - ujmę to stwierdzeniem "dynamiczny wygląd". Wnętrze jest świetnie wykonane, wszystko ładnie spasowane, plastiki miękkie (z jednym wyjątkiem, ale o tym później), konsola dość ładna. Co dla mnie jednak najważniejsze, kierownica rewelacyjnie leży w dłoni, jest nie za duża, a skóra użyta do obszycia w sam raz. Sama jazda jest przyjemna, układ kierowniczy zadziwiająco bezpośredni jak na francuza, a hałasy zewnętrzne dobrze wyciszone. Siedzenia są wygodne, takie w sam raz. Z tyłu natomiast mogłoby być trochę więcej miejsca.

Silnik to najnowsza edycja 1.5 dci 110KM – czyli 105KM po poprawkach - jest wystarczająco dynamiczny do jazdy po mieście i poza nim. No chyba, że chcemy się ścigać ;) Z poprawkami w najnowszym silniku dołożyli też filtr cząstek stałych FAP w celu spełnienia normy Euro5. Potrafi on wpłynąć na spalanie, szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę tylko jeden odcinek trasy. Sumarycznie jednak spalanie z całego baku wypada na przyzwoitym poziomie ok. 7 litrów w mieście (Warszawa, korki), a w trasie można zejść poniżej 6 litrów przy prędkości 130km/h na tempomacie na autostradzie. Mój osobisty rekord to do Włoch na narty i z powrotem przy spalaniu 5,5l/100km. Oczywiście tempomat 130km/h i autostrady, ale należy pamiętać, że gdzieś po drodze była Polska i 200km po górach. Dla chętnych, o anielskiej cierpliwości, tempomat 90km/h i można zejść poniżej 4l/100km ;)

Krótko o krótkiej skrzyni: ma tyle samo przeciwników jak i zwolenników. Ja nie stanę po żadnej ze stron: - trzeba się namachać; + jak dobrze dobierzemy bieg jest efektywniej.

Bardzo mało można francuzowi zarzucić, ale temu, kto obciął koszty przy wyborze materiałów dla uchwytu w drzwiach, obciąłbym co innego. Jest to element, którego się dotyka za każdym razem i za każdym razem słychać trzask plastików. Poza tym ergonomia trochę leży (strasznie duża ilość przycisków przy kierownicy do obsługi radia i telefonu), ale da radę się przyzwyczaić. Kolejny minus, jak już jesteśmy przy radiu, należy się jego oprogramowaniu, które powoduje zawieszanie się przy współpracy przez Bluetooth z telefonami opartymi o system Android.

Konkluzja: Fajny samochód klasy kompakt, bardzo uniwersalny, dobra relacja wyposażenia/jakości do ceny. Widać, że Francuzi się postarali i chcą zamknąć usta malkontentom. Ale czy okaże się lepszy od wzorca w tej klasie - VW Golfa? O tym w następnej notce.


P.S. Notka miała skończyć się zdaniem: "Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy" - no i ciekawe co to znaczy patrząc na mnie... zaczynałem rok w Megane i w Megane rok skończyłem. Tak jednak nie będzie, bo życie jednak weryfikuje wiele spraw i rok 2011 skończyłem w Seicento Evo 0.9 – samochodzie, który - ciekawostka - posiadam najdłużej i o dziwo jeszcze się nie rozsypał, mimo wielu prób. Chociaż może powinienem napisać, że kończę jako autostopowicz? Bo tak właśnie dotarłem do rodziny na święta – ja, człowiek, który w 2011 jeździł dziewiętnastoma samochodami i skuterem :P


F-komentarz: Jak być może uważni czytelnicy pamiętają, mniej więcej dwa i pół roku temu przymierzałem się do Megane 3dr z silnikiem benzynowym. Wtedy po długich poszukiwaniach zdecydowałem się na Abartha i dziś wybrałbym tak samo. Ale jeśli ktoś szuka kompaktu za rozsądną cenę, to Megane może być naprawdę dobrym wyborem. Budzi zdecydowanie większe zaufanie niż samochody z Włoch, a jest znacząco tańsze od niemieckiej konkurencji. Dodatkowo w przypadku samochodu używanego prawdopodobieństwo, że Megane było wykorzystywane przez "młodego i gniewnego" do upuszczania nadmiaru testosteronu jest dużo mniejsze niż w dla Abartha.

Okazuje się też, że z. zwrócił uwagę na zupełnie inne kwestie niż ja. Wynika to zapewne z możliwości dłuższego obcowania z autem, bo przecież przez ponad rok niemalże codziennego użytkowania można dostrzec dużo więcej niż w czasie krótkiej jazdy testowej. Ale chyba nie skłamię, jeśli napiszę, że priorytety i upodobania też mamy różne, żeby wspomnieć jedynie wybór silnika, gdzie z. stawia na ekonomię (niemal cały akapit na temat spalania), a ja na szeroko rozumianą przyjemność z jazdy. Nie znaczy to oczywiście, że ja zupełnie nie zwracam uwagi na zużycie paliwa, a z. - na osiągi, po prostu co innego stawiamy na pierwszym miejscu. Jednak w ogólnej ocenie się zgodziliśmy. Jest to całkiem niezły samochód, chociaż nie pozbawiony drobnych wad.

6 sty 2012

IAA 2011 - koncepty na V

Dziś kolejna porcja konceptów z Frankfurtu, tym razem będą to auta na V - Volvo oraz Volkswagen i jego pochodne, czyli Audi, Seat i Skoda.

Volvo zaprezentowało You. Jest to już drugi koncept stworzony po przejęciu kontroli nad Volvo przez chińskie Geely, ale podobnie jak w przypadku Universe pokazanego w Szanghaju, jego stylistyka zupełnie mnie nie przekonuje. Podobają mi się jedynie matowe tylne światła, wyglądające jakby były satynowane.






Na stoisku Volkswagena uwagę przyciągały elektryczny Nils oraz Buggy. Niels na pierwszy rzut oka wygląda na blisko spokrewniony z Audi Urban ale po bliższym przyjrzeniu się, miedzy innymi zawieszeniu kół, doszedłem do wniosku, że te dwa auta mogą być owocami starego triku: dwa niezależne zespoły dostają to samo zadanie, po czym wybiera się lepszy projekt. To dość droga i dlatego ostatnio rzadko stosowana technika, ale chyba Volkswagena na to stać, bo w zeszłym roku miał zysk netto prawie 7 miliardów euro.




Zapewne ani Niels, ani Urban szybko nie trafią do produkcji, nieco większe szanse na to ma VW Buggy, jako że jest oparty na VW Up. Chociaż nie jestem pewien, czy szefostwo Volkswagena zaakceptuje tak niszowy model w swojej ofercie.


Poza wspomnianym już Urbanem Audi pokazało nową wersję A2, ale chyba wszyscy dobrzy styliści byli akurat zajęci czymś innym. Efekt każdy może ocenić sam, ale moim zdaniem sylwetka tego auta zwolenników mu raczej nie przysporzy.



Tuż obok pawilonu Audi stały jeszcze dwa Quattro, zeszłoroczny koncept oraz oryginał z roku 1980. Nadal nie mogę się zdecydować, czy te auta są do siebie podobne. Niewątpliwie kształtem Quattro Concept nawiązuje do pierwowzoru, jednak innych inspiracji nie ma zbyt wielu - kształt i wykończenie klapy za tylną szybą oraz (na upartego) podwójne reflektory to wszystko, czego mogę się dopatrzeć.



Skoda pochwaliła się konceptem o nazwie MissionL. Nie przypadł mi do gustu jego ascetyczny design zewnętrzny, ale podejrzewam, że jak już wejdzie do produkcji, to zostanie bestsellerem, jak większość modeli z Czech, którym dziwnym trafem mało wyszukana stylistyka nie przeszkadza w odniesieniu sukcesu rynkowego.




Na koniec dzisiejszego wpisu Seat IBL, czyli kolejna po IBE prezentacja nowego stylu Seata. Stylu, który ciągle nie może się doczekać realizacji w postaci gotowego auta. Mam jednak nadzieję, że obok kroplówki technologicznej, niemieccy właściciele wspomogą Seata również kroplówką finansową i w końcu pojawią się nowe modele, które postawią na nogi hiszpańskiego pacjenta.





PS. Chciałbym przeprosić czytelników za opóźnienia w publikacji notek z Frankfurtu, ale chyba trochę przeceniłem swoje siły. Zrobiłem kilkaset zdjęć i miałem pomysł na co najmniej sześć różnych wpisów, jednak z różnych powodów, głównie związanych z pracą, ten pomysł jest realizowany z dużą zwłoką. Mam nadzieję, że uda mi się przygotować jeszcze jeden wpis z konceptami z Frankfurtu przed targami w Genewie, które zaczną się już 8 marca i które oczywiście zamierzam odwiedzić.

2 sty 2012

Podsumowanie 2011

Miniony rok pod względem motoryzacyjnym wypadałoby chyba nazwać rokiem monotonii. Przede wszystkim dlatego, że przez pełne dwanaście miesięcy jako podstawowe auto służyło mi Audi A3. Taka sytuacja nie miała miejsca od co najmniej pięciu lat (a być może i dłużej, ale wcześniejszej historii samochodowej w tej chwili nie jestem w stanie odtworzyć). Ponadto sprzedałem w końcu samochód, który od kilku lat stanowił pewnego rodzaju azyl psychiczny na wypadek potrzeby pojeżdżenia czymś wyjątkowo niepoprawnym politycznie. Było to Audi TT, bez dachu, z napędem na cztery koła, do tego emitujące nieprzyzwoite ilości CO2 do atmosfery.

Ostatnim powodem wspomnianej monotonii, żeby nie powiedzieć nudy, jest fakt, że literka "A" na moim prawie jazdy nie przydała się w tym roku ani razu, co zdarzyło się pierwszy raz od czasu zdania egzaminu - a było to jeszcze w czasach, kiedy za pojazd egzaminacyjny służyła WSK.

Na szczęście rok nie był zupełnie stracony. W sumie jeździłem szesnastoma różnymi samochodami o mocach od ~40 do 300KM i pojemnościach od 899 do 2457cm3. Tylko sześć z nich było turbodieslami, dziesięć - benzyniakami. Wśród tych benzyniaków pięć miało turbosprężarkę, a jeden - kompresor. To znaczy, że jedynie cztery silniki były wolnossące. Czyżby znak nowych czasów?

Niestety tylko czterema samochodami przejechałem więcej niż sto kilometrów, kilkoma kolejnymi jeździłem parokrotnie, acz raczej niewielkie dystanse, pozostałymi "zaliczyłem" jedynie krótkie przejażdżki. W sumie przez cały rok przejechałem poniżej dwudziestu tysięcy kilometrów, czyli jakieś dwa razy mniej, niż w roku poprzednim i cztery razy mniej niż w 2009 r. Za kierownicą siedziałem w sześciu różnych krajach, w tym jednym nieeuropejskim (choć jeśli do statystyki zaliczyć gokarty, to krajów było siedem).

Również w imprezy motoryzacyjne ten rok nie obfitował, chociaż udało mi się obejrzeć 68. Rajd Polski oraz 64. targi IAA we Frankfurcie. Dodatkowo dwukrotnie odwiedziłem Nürburgring. Za to zupełnie nieoczekiwaną atrakcją była wizyta na Bahrain International Circuit. Co prawda nie było to w trakcie weekendu wyścigowego, ale dzięki temu zamiast siedzieć na trybunach, pojeździłem po tamtejszym torze kartingowym, co zapewniło równie (a może nawet bardziej) niezapomniane wrażenia.

Na koniec tradycyjne zestawienie zeszłorocznych "naj":
- najfajniejsze auto: Subaru Impreza STI, bo fajnie "chodzi bokiem" i w ogóle niezły z niego "dzikus"
- najfajniejsze auto "za rozsądną cenę": Alfa Romeo Giulietta 1.4T 170KM TCT
- najnudniejsze auto: Audi A3, ale Ford Focus 1.6TDCi dzielnie walczył o zwycięstwo
- najcichsze auto: Audi A3, bo znów mi się zdarzyło uruchamiać działający silnik
- najmocniejsze auto: 300KM (Impreza)
- najsłabsze auto: ~40 ~50KM (Seicento)
- najdziwniejsza awaria: "usterka elektroniczna" (Clio)
- najprzyjemniejsza trasa: 50km dookoła jeziora Wigry (TT Roadster)
- najbardziej nużąca trasa: 1200km z Polski do Holandii (A3)


PS. W nadchodzącym roku na blogu pojawi się nowość w postaci notek gościnnych. Paru znajomych już kilkukrotnie się odgrażało, że chciałoby coś napisać, ale do tej pory wszystkie próby spełzały na niczym. Ostatnio jednak dostałem gotowy tekst oraz zdjęcia, więc w najbliższym czasie pierwsza notka z nowej serii ukaże się na łamach F-cars.