22 gru 2011

Facelifting Mercedesa GLK

To będzie pierwsza w historii tego bloga notka szpiegowska.

Dziś rano idąc do pracy natknąłem się na Mercedesa GLK ze zderzakami oklejonymi czarną taśmą. Niechybnie w niedługim czasie szykuje się facelifting. I najwyraźniej ograniczony będzie do świateł, zderzaków i atrapy chłodnicy. Zaklejona była też gwiazda na grillu, co jest pewnie standardową procedurą, ale wyglądało to dość komicznie, bo naprawdę nie trudno było się zorientować, że to jest Mercedes.

13 gru 2011

IAA 2011 - koncepty na F

Dziś pierwsza część notki z konceptami z Frankfurtu. Oczywiście na początek będą auta francuskie oraz pozostałe na F, czyli Ford i - w zastępstwie Fiata, który żadnego konceptu nie przywiózł - Alfa Romeo.

I może zacznę od tej ostatniej, jako że ze wszystkich aut wymienionych w tej notce, właśnie Alfę 4C chciałbym kiedyś mieć. Podobno ma być w niej dostępny silnik 1.75, który w Giulietcie ma 235KM połączony z dwusprzęgłową skrzynią biegów. No i najważniejsze, 4C ma napęd na tył. Niestety ceny najprawdopodobniej będą zbliżone do głównego konkurenta, czyli Lotusa Elise, który do najtańszych zabawek nie należy.



Z pewnością dużo tańsze będą Fordy - Fiesta ST oraz B-Max, które mają się pojawić w salonach w przyszłym roku. Fiesta może zamieszać w klasie szybkich maluchów, chociaż zapowiadane 180KM z manualną skrzynią na pewno konkurencji nie wystraszy. Mnie jednak bardziej zainteresował nowy mały van, bo to pierwsze auto od lat, które mając pełnowymiarowe tylne drzwi nie ma słupka B (Mazda RX-8, Honda Element, czy Mini Clubman, które przecierały ścieżki w XXI wieku tylne drzwi mają raczej w szczątkowej formie).




Ostatnim konceptem Forda był Evos, który w przeciwieństwie do B-Maxa, z otwartymi drzwiami wygląda nieco groteskowo. Warto jednak zwrócić uwagę na atrapę chłodnicy, która zachowując dotychczasowy kształt przybrała dużo ładniejszą formę niż w obecnie produkowanych Fordach. Ciekawe, czy i kiedy pojawi się w modelu produkcyjnym.





Citroen pokazał tylko jeden koncept - Tubik, który był inspirowany Citroenem HY sprzed sześćdziesięciu lat. Urodą to auto nie grzeszy, ale za to imponuje wymiarami - ponad dwa metry wysokości i szerokości, oraz 4,80m długości mówią same za siebie. I jak na koncept przystało, Tubik mógłby wygrać w kilku nietypowych konkurencjach, między innymi na największe drzwi, na największą liczbę okien, czy na najmniejsze okno. A także na najbardziej pomysłowy próg.





Peugeot pokazał dwa koncepty - znanego już EX1 i zupełnie nowego HX1, który w założeniu należy do segmentu MPV. Gwoli wyjaśnienia MPV to obecnie obowiązująca nazwa minivanów, które podobno stawiają na funkcjonalność, ale mnie w HX1 najbardziej urzekł spojler. Byłbym równie zaskoczony co zadowolony, gdyby podobna konstrukcja pojawiła się np. w 508SW.






Jednak chyba najwięcej konceptów - ze wszystkich producentów, nie tylko tych na F - pokazało Renault, naliczyłem pięć. Elektryczne Zoe i Twizy mają się pojawić w salonach już w przyszłym roku, dzięki czemu Renault będzie miało cztery w pełni elektryczne auta w ofercie. Czyżby niespodziewanie Francuzi wyrastali na liderów tego segmentu? Przy okazji, pamięta ktoś rozmiar opon w Maluchu? Twizzy ma co prawda o cal większą felgę, ale o 10mm węższą oponę.






Pozostałe auta, czyli R-Space, Frendzy i Captur, to raczej pokaz możliwości i wprawki stylistów. Chociaż widok kół w Renault Captur, mógłby wulkanizatorów przyprawić o szybsze bicie serca, albo przynajmniej skłonić wprowadzenia osobnego cennika. ;-)







22 lis 2011

Giulietta?

Wracając wczoraj do domu wstąpiłem do salonu Alfy Romeo (tego samego, w którym kiedyś oglądałem MiTo). Celem wizyty była Giuletta, która dostępna jest od ponad roku, a której do tej pory nie miałem okazji bliżej poznać.

W salonie czekała na mnie pułapka w postaci wersji Quadrifoglio Verde stojącej w najbardziej eksponowanym miejscu. Trochę z rozpędu do niej wsiadłem, ale dość szybko wysiadłem wiedząc, że dział zarządzania flotą w mojej firmie nawet nie spojrzy na samochód emitujący 177 gramów CO2 na kilometr. Muszę jednak przyznać, że kiedy siedziałem w skórzanym fotelu (tu przypomniał mi się Abarth), przemknęła mi przez głowę myśl, żeby nie oglądać się na pracodawcę i sprawić sobie gwiazdkowy prezent. Jednak po chwili rozsądek zwyciężył i skupiłem się na bardziej przystępnych wersjach.

W wersji Distinctive, czyli drugiej po QV, z "niezbędnego" wyposażenia brakuje jedynie zestawu głośnomówiącego, ale jest skórzana kierownica, tempomat, podłokietnik i elektrycznie sterowane szyby we wszystkich drzwiach. Wspomniany zestaw głośnomówiący w postaci Blue&Me kosztuje 350€, ale można się też skusić na pakiet z nawigacją, czujnikami parkowania, a nawet podgrzewaną przednią szybą za 1250€.

Jak już wirtualnie wybrałem wersję wyposażenia, poprosiłem o jazdę próbną. Trochę nie mogłem się dogadać ze skrzynią TCT. Szczególnie przy kręceniu "do czerwonego" biegi zmieniały się zbyt późno, ale to chyba jedyna rzecz, do której mogę mieć zastrzeżenia. Spory plus należy się za seryjne łopatki do zmiany biegów (w niemieckiej konkurencji nie jest to takie oczywiste). W standardzie są również systemy: d.n.a., Q2 i Start&Stop, za to nie zauważyłem przycisku do wyłączania ESP. Ale ostatnio coraz rzadziej z niego korzystam, więc może nie będzie to dużym problemem. Po krótkiej jeździe naszło mnie spostrzeżenie, że jest coś takiego we włoskich samochodach, co sprawia, że czuję się tam dużo lepiej niż w niemieckich, którymi ostatnio jeżdżę najczęściej.

Tu powinna nastąpić pointa, ale tym razem zostawię i siebie, i czytelników bloga w zawieszeniu. Postanowiłem odłożyć temat na parę dni, co będzie tym prostsze, że akurat wyjeżdżam na krótkie wakacje. Ale jeśli po powrocie mi nie przejdzie, to być może po ponad roku szorstkiej przyjaźni z A3 przyjdzie pora na zmiany.

21 lis 2011

Jeszcze o Lancii

W poprzedniej notce wspomniałem o dwóch samochodach, które zostały "adoptowane" przez Lancię. Dziś, idąc za ciosem, przedstawiam kolejne trzy takie auta, które albo już trafiły, albo lada moment trafią do salonów tej włoskiej marki. Jednocześnie jest to kolejna część relacji z targów we Frankfurcie. Z góry przepraszam za nie najlepsze ujęcia, ale Lancia miała stoisko nieopodal Ferrari, gdzie jak zwykle były nieprzebrane tłumy zwiedzających. I najwyraźniej spora ich część postanowiła obejrzeć także Chryslery we włoskim przebraniu.

Na początek Lancia Thema, czyli w rzeczywistości najnowsza generacja Chryslera 300. Myślę sobie, że to dobrze, że Fiat nie przejął kontroli nad Chryslerem parę lat wcześniej, bo poprzednia generacja trzysetki przypominała mały pojazd pancerny. Nowa, chociaż bazuje na wcześniejszej wersji, ma nieco bardziej finezyjne kształty, chociaż i w tym przypadku ciężko doszukiwać się ręki włoskich designerów. Ale mimo przyciężkiej sylwetki auto w bliskim kontakcie sprawia dobre wrażenie. Chciałem tu jeszcze napomknąć o dobrej jakości wykonania, ale pomny wyglądu Alfy 147 po czterech latach i niecałych stu tysiącach kilometrów postanowiłem nie wydawać opinii w oparciu o fabrycznie nowe auto.



Kolejną amerykańską Lancią jest Flavia cabrio, czyli Chrysler 200 convertible. Moim zdaniem Amerykanie zaprojektowali naprawdę zgrabne auto, mimo tego jestem trochę rozczarowany faktem, że nawet w przypadku kabrioletu szefowie Lancii nie zdecydowali się na jakieś znaczące zmiany w stylistyce. Szkoda, że nie mam pod ręką zdjęcia pierwowzoru, bo konkurs w stylu "znajdź 10 różnic między obrazkami" byłby wyjątkowo podstępny.



Ostatnią Lancią z zamorskiego zaciągu jest Voyager, ale z zupełnie niezrozumiałych przyczyn nie mam ani jednego zdjęcia tego podobno niezwykle wygodnego "autobusu". Tu naszła mnie refleksja, że to chyba jest model, który najlepiej wpasuje się w strategię koncernu Fiata pozycjonującą Lancię jako producenta aut komfortowych z segmentu premium. Warto się jednak zastanowić, czy ostatnie decyzje szefów koncernu nie przekształcają Lancii z włoskiego producenta samochodów w międzynarodowego sprzedawcę, którego głównym zadaniem jest przyklejenie własnego logo na amerykańskie produkty.

Ale żeby nie kończyć wpisu w tak grobowym nastroju, na koniec jeszcze kilka zdjęć Lancii, która została zaprojektowana w Europie, a produkowana jest w Polsce. Spotkałem się ze stwierdzeniem, że nowy Ypsilon czerpie ze stylistyki aktualnej Delty* i wydaje mi się, że nawiązania te są nie tylko widoczne, ale i udane.




Trochę szkoda, że w koncernie Fiata brakuje pieniędzy bądź odwagi do podjęcia decyzji, żeby nowe modele, nawet jeśli miałyby się opierać o konstrukcje Chryslera, zachowywały włoski styl. Co jest o tyle dziwne, że do tej pory udawało się to w przypadku Fiata, Lancii i Alfy Romeo, które wykorzystując te same platformy tworzyły samochody w zupełnie różnym stylu.


* - w Delcie podoba mi się między innymi wyjątkowo duży rozstaw osi, ale uważam, że błędem było wykorzystanie nazwy jednego z najlepszych samochodów rajdowych w historii do nazwania auta, które w żaden sposób nie nawiązuje do tej wspaniałej tradycji.

13 lis 2011

Lancia A112

Zdarza mi się w Holandii trafić na ciekawe samochody, czasami jest to model znany, ale rzadko spotykany, jak na przykład Spyker C8, a czasami wręcz przeciwnie. I właśnie ostatnio trafiłem na auto zupełnie mi nie znane, którego wcześniej nie widziałem na żadnym zdjęciu, ani nawet o nim nie słyszałem. A była to Lancia A112 z 1983 roku.



Oczywiście nie zadowoliłem się samą nazwą i postanowiłem poszukać trochę informacji na temat tego auta, a potem podzielić się nimi na blogu, co niniejszym czynię. Okazało się, że A112 było produkowane od 1969 roku przez firmę Autobianchi, natomiast pod marką Lancia było sprzedawane na niektórych rynkach w latach 1982-85. Autobianchi zostało powołane do życia przez Fiata, Pirelli oraz Bianchi - producenta rowerów, który zresztą istnieje do dziś i zdaje się, że ma się całkiem dobrze. Jednak model A112 powstał już po całkowitym przejęciu firmy przez Fiata. To małe auto było "poligonem doświadczalnym" i miało służyć przetestowaniu i spopularyzowaniu układu napędowego z silnikiem umieszczonym poprzecznie z przodu i napędzającym koła przednie, który to niedługo potem został użyty w udanym i bardzo popularnym Fiacie 127. A112 również zdobyło spore uznanie klientów i przez siedemnaście lat produkcji powstało około 1,25 mln sztuk.

Następcą A112 był model Y10, który w większości krajów (poza Włochami i Francją) był sprzedawany pod marką Lancia. Niestety był to łabędzi śpiew firmy Autobianchi, która zniknęła z rynku razem z zakończeniem produkcji Y10 w 1996 roku.

16 paź 2011

Przypadki z A3

Zanim uda mi się obrobić kolejną serię zdjęć z Frankfurtu, chciałem się podzielić z czytelnikami A-trójkowymi przypadkami, które przytrafiły mi się w ostatnich miesiącach (tak, mam trochę zaległości blogowych).

Z wakacyjnych wojaży powróciłem 13 sierpnia, wtedy też ostatni raz tankowałem. Aż do pierwszej niedzieli października, kiedy to znów zaświecił się "żebrak" na desce rozdzielczej, co zmusiło mnie do wizyty pod dystrybutorem. Łatwo policzyć, że to daje 49 dni przerwy. I chyba właśnie z tego powodu na własnej skórze przekonałem się, jak jedna dobra decyzja konstruktora może wpłynąć na ograniczenie kosztów serwisu. Kimkolwiek był człowiek, który pierwszy wymyślił, że pistolet do nalewania oleju napędowego nie powinien się mieścić do wlewu samochodu na benzynę, jestem mu od dzisiaj niezmiernie wdzięczny. A firma leasingowa płacąca za naprawy pewnie jeszcze bardziej. ;-)

Powodem rzadkiego tankowania jest oczywiście fakt, że ostatnio rzadko jeżdżę samochodem. A dowodem na to może być poniższe zdjęcie:


Nie będę ściemniał, że nie jeżdżę, bo nie lubię, albo nagle postanowiłem obrazić się na koncerny paliwowe. Tak naprawdę to nie jeżdżę, bo mnie ciągle nie ma w domu. Jednak któregoś poniedziałku zostałem zmuszony pojechać do pracy. Na ponad trzydziestokilometrowej trasie osiągnąłem średnią prędkość 22km/h. To był jeden z tych momentów, kiedy "aktywny" znak drogowy sugerujący jazdę z prędkością do 50km/h można traktować jedynie jak złośliwy żart. A o ograniczeniu prędkości wynoszącym na niemal całej trasie 100-120km/h lepiej nawet nie wspominać. Muszę przyznać, że dostałem do ręki mocny argument na rzecz komunikacji szynowej.

Ma szczęście jest spora szansa, że argument ten zostanie w najbliższej przyszłości zneutralizowany przez najlepsze antidotum na motoryzacyjne wątpliwości, czyli nowy samochód. O ile mnie pamięć nie myli, w przyszłym miesiącu kończy się leasing na A3, a to oznacza, że chcąc nie chcąc będę musiał zmienić auto. :-D


EDIT: Właśnie wróciłem z niedzielnej wycieczki, w czasie której radio się wyłączyło samoistnie. I to dwukrotnie. Chyba naprawdę pora na zmianę samochodu.

8 paź 2011

IAA 2011 - samochody sportowe

Zmotywowany komentarzem k. pod poprzednią notką uzupełniam bloga o pozostałe sportowe auta z Frankfurtu.

Na początek ostatni z pokazanych samochodów WRC, czyli Polo R, które ma się pojawić na rajdowych trasach w 2013 roku. Chociaż po cichu liczę na to, że zadebiutuje na oesach już w przyszłym roku. Mini udowodniło, że nawet będąc w fazie testów można stawać na podium. Byłoby fajnie, gdyby VW podtrzymał ten trend.



Oprócz Polo R, VW pokazał Race Tuarega z Dakaru.



Dacia pochwaliła się Dusterem z silnikiem z Nissana GT-R, który osiągnął (Duster, nie GT-R) naprawdę niezły czas na Pikes Peak - 10:17.7.


Były też bolidy Formuły 1, ale prawdę powiedziawszy w hali wystawowej nie robią takiego wrażenia, jak na torze, co wynika w równej mierze z ich dość niewielkich wymiarów zewnętrznych, co i faktu, że chyba nikt nie odważyłby się odpalić ich silników w zamkniętym pomieszczeniu, przez co tracą atut w postaci niesamowitego dźwięku.



Pojawiło się też kilka aut "turystycznych", co jest o tyle przewrotną nazwą, że naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić nakład pracy, który przywrócił by auto z DTM lub WTCC do stanu, w którym dało by się nim wybrać w jakąkolwiek podróż. Ale akurat C30 z WTCC przygotowane przez Polestar z zewnątrz wygląda nie szokuje spojlerami i może właśnie dlatego wyjątkowo przypadło mi do gustu, mimo że generalnie nie pałam wielką miłością do tego modelu.







Lotus pokazał Exige'a w wersji R-GT, czyli przygotowanego do startów w nowej klasie rajdowej. Próbowałem znaleźć więcej informacji na ten temat, ale dowiedziałem się tylko, że samochody o pojemności powyżej 3100cm3 mają podniesiony limit wagi minimalnej. Z tego wyciągnąć można wniosek, że na rajdowych trasach mają szansę zagościć auta z dużymi silnikami. Czyżby szykował się powrót Porsche?


Mini, oprócz wspomnianego już auta WRC, chwaliło się Coupe z wyścigów dwudziestoczterogodzinnych. Również Peugeot pokazał samochód z tej samej serii, ale dla odmiany z silnikiem diesla.




Muszę jednak przyznać, że przy całej sympatii do aut sportowych, akurat RCZ dużo bardziej przypadł mi do gustu w wersji zupełnie cywilnej, za to z silnikiem benzynowym, którym miałem okazję pojeździć przy okazji tegorocznego Rajdu Polski, ale o tym być może napiszę w jednej z następnych notek.