W poprzedniej notce wspomniałem o dwóch samochodach, które zostały "adoptowane" przez Lancię. Dziś, idąc za ciosem, przedstawiam kolejne trzy takie auta, które albo już trafiły, albo lada moment trafią do salonów tej włoskiej marki. Jednocześnie jest to kolejna część relacji z targów we Frankfurcie. Z góry przepraszam za nie najlepsze ujęcia, ale Lancia miała stoisko nieopodal Ferrari, gdzie jak zwykle były nieprzebrane tłumy zwiedzających. I najwyraźniej spora ich część postanowiła obejrzeć także Chryslery we włoskim przebraniu.
Na początek Lancia Thema, czyli w rzeczywistości najnowsza generacja Chryslera 300. Myślę sobie, że to dobrze, że Fiat nie przejął kontroli nad Chryslerem parę lat wcześniej, bo poprzednia generacja trzysetki przypominała mały pojazd pancerny. Nowa, chociaż bazuje na wcześniejszej wersji, ma nieco bardziej finezyjne kształty, chociaż i w tym przypadku ciężko doszukiwać się ręki włoskich designerów. Ale mimo przyciężkiej sylwetki auto w bliskim kontakcie sprawia dobre wrażenie. Chciałem tu jeszcze napomknąć o dobrej jakości wykonania, ale pomny wyglądu Alfy 147 po czterech latach i niecałych stu tysiącach kilometrów postanowiłem nie wydawać opinii w oparciu o fabrycznie nowe auto.
Kolejną amerykańską Lancią jest Flavia cabrio, czyli Chrysler 200 convertible. Moim zdaniem Amerykanie zaprojektowali naprawdę zgrabne auto, mimo tego jestem trochę rozczarowany faktem, że nawet w przypadku kabrioletu szefowie Lancii nie zdecydowali się na jakieś znaczące zmiany w stylistyce. Szkoda, że nie mam pod ręką zdjęcia pierwowzoru, bo konkurs w stylu "znajdź 10 różnic między obrazkami" byłby wyjątkowo podstępny.
Ostatnią Lancią z zamorskiego zaciągu jest Voyager, ale z zupełnie niezrozumiałych przyczyn nie mam ani jednego zdjęcia tego podobno niezwykle wygodnego "autobusu". Tu naszła mnie refleksja, że to chyba jest model, który najlepiej wpasuje się w strategię koncernu Fiata pozycjonującą Lancię jako producenta aut komfortowych z segmentu premium. Warto się jednak zastanowić, czy ostatnie decyzje szefów koncernu nie przekształcają Lancii z włoskiego producenta samochodów w międzynarodowego sprzedawcę, którego głównym zadaniem jest przyklejenie własnego logo na amerykańskie produkty.
Ale żeby nie kończyć wpisu w tak grobowym nastroju, na koniec jeszcze kilka zdjęć Lancii, która została zaprojektowana w Europie, a produkowana jest w Polsce. Spotkałem się ze stwierdzeniem, że nowy Ypsilon czerpie ze stylistyki aktualnej Delty* i wydaje mi się, że nawiązania te są nie tylko widoczne, ale i udane.
Trochę szkoda, że w koncernie Fiata brakuje pieniędzy bądź odwagi do podjęcia decyzji, żeby nowe modele, nawet jeśli miałyby się opierać o konstrukcje Chryslera, zachowywały włoski styl. Co jest o tyle dziwne, że do tej pory udawało się to w przypadku Fiata, Lancii i Alfy Romeo, które wykorzystując te same platformy tworzyły samochody w zupełnie różnym stylu.
* - w Delcie podoba mi się między innymi wyjątkowo duży rozstaw osi, ale uważam, że błędem było wykorzystanie nazwy jednego z najlepszych samochodów rajdowych w historii do nazwania auta, które w żaden sposób nie nawiązuje do tej wspaniałej tradycji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
poprzedni ipsilon miał chyba więcej gracji? patrzac na przód nowego, mam wrażenie, że mozna podnieść maskę, skorzystać, wrzucić papier taletowy i zamknąć klapę. nie wiem tylko jak spuścić blue water? ;)
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak się nie zrobi porządnego zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńZ profilu to auto naprawdę fajnie wygląda. Natomiast zgadzam się, że maska może budzić niewybredne skojarzenia :-P
jak wiesz, macałem sie wszytskie osobiście we Frankfurcie i gdzieś ta niepowtarzalność ginie. Jak widzę poprzednią gigantyczna deltę z małymi światełkami z przodu i dwoma czerwonymi kreskami w chromach z tyłu, to kunszt kreski nalezy docenić. podoba* mi sie do dziś dnia...
OdpowiedzUsuń*- podoba nie znaczy chciałbym wejść w posiadanie...
jakby nie zwal i jaki znaczek by nie byl, kazda nowa lancia z zebrami w grillu w poziomie to niestety... chrysler i tyle :/ lancia's dead
OdpowiedzUsuń/k.
Ja nie dopatruję się w żeberkach przesadnej symboliki, bo to nigdy nie był znak rozpoznawczy Lancii. I mimo że też jestem pełen obaw o przyszłość, jeszcze bym się wstrzymał z ogłaszaniem jej końca. Ciągle liczę na to, że na amerykańskich płytach da się budować auta z włoską duszą.
OdpowiedzUsuńAle z jednym się zgadzam, wszystkie trzy Chryslery nadal są Chryslerami i nawet większy facelifting tu nic nie zmieni. Żeby można było mówić o odrodzeniu Lancii, te auta trzeba zaprojektować w Europie, a jeszcze lepiej tutaj je produkować.
Natomiast do Delty nie mam zastrzeżeń, nawet po zmianie orientacji żeberek - oczywiście poza nazwą ;-)
Pozwolę się nie zgodzić, że kilkadziesiąt lat z charakterystycznym grillem to nie znak rozpoznawczy Lancii. Nie studiowałem dokładnie historii, ale na szybko taki grill mamy w modelach z lat 50 - np. Aurelia, albo nawet jeszcze w latach 30. (Aprilia). W tych z przełomu 50/60 rzeczywiście gdzieś zaginął, aby wrócić w kolejnych generacjach być z nami od lat 70. (Beta) do dziś. Przepraszam, do wczoraj. Widziałem już na ulicy Deltę po lifcie "chryslerowym" i uważam, że jej grill bez przedziałka na przedzie ;) ...straciła przez to na swej charyzmie.
OdpowiedzUsuńPomysł na ratowanie marki przez import hamerykańskich konstrukcji - ok. Taki znak czasu w dobie kryzysu. Jeżeli włosi będą jeszcze jakieś auta równolegle projektować, nie powinno być źle.
Ale można było zostawić ten - jednak będę się upierał - znak charakterystyczny. Dać tej 300C, przepraszam Themie, więcej charyzmy w designie. Lifting zderzaka, atrapy i świateł, to nawet w dobie kryzysu jeszcze nie jest szaleństwo ;)
/k.
Przemyślałem sprawę i zgadzam się, że grill z przedziałkiem jest charakterystyczny dla Lancii. Jednak były w historii marki modele bez tego wyróżnika, po czym "wracało stare". Więc może i tym razem to tylko chwilowe zamroczenie decydentów i za parę lat przedziałek powróci.
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście zgadzam się, że te nowe grille z poprzeczkami są po prostu brzydsze od dotychczasowych.