W weekend zacząłem realizować postanowienie noworoczne i zamiast jeździć przez pół Europy, odwiedziłem muzeum BMW. Poniżej krótka fotorelacja.
Pierwszy silnik samolotowy - rzędowa szóstka, 23litry, 300KM, 1917r.
Pierwszy motocykl - dwucylindrowy bokser, 494ccm, 8,5KM, 1923r.
Pierwszy samochód - rzędowa czwórka, 748ccm, 15KM i felgi dziewiętnastki, 1929r.
Trzylitrowa V-dziesiątka z Formuły 1 - 930KM, 2005r. Na zdjęciu nie widać skali, ale ten silnik jest naprawdę mały.
I jego przodek z początku lat osiemdziesiątych - 1499ccm, 1100KM. Jest ktoś chętny, żeby sprawdzić, co się dzieje z normalnym silnikiem przy doładowaniu 4,4bar?
A jak komuś jedna sprężarka nie wystarcza, to służę przykładem siedmiostopniowego doładowania z 1944r.
Jedna z dwóch jedynek w muzeum. Ładne felgi, ale reszta trochę drętwa.
Czy tylko mi 3.3Li przypomina Mercedesa beczkę?
Rekin - ginący gatunek.
Pierwsze „M” – chyba w czasach projektowania w magazynie leżało dużo znaczków...
... i skrzyń biegów złożonych przez pijanego mechanika.
A tu jest dowód na to, że moda na przesadnie szerokie, polerowane ranty niestety zaczęła się w sporcie.
W tej M3 coś jest nie w porządku, prawda?
Ciekawe, czy ktoś jeszcze kiedyś wyprodukuje jednodrzwiowy samochód.
Niektóre pomysły designerów nigdy nie powinny wyjść poza fazę projektu...
...inne już dawno powinny być w sprzedaży (to jest druga jedynka).
Na zakończenie model, który mnie najbardziej zaskoczył.
I mały konkurs. Jak nazywa się ten koncept oraz gdzie i kiedy został pokazany po raz pierwszy?
PS. Jeśli ktoś zapomniał, skąd się wzięło logo BMW, to niech jeszcze raz spojrzy na pierwsze zdjęcie.
EDIT:
W komentarzu obiecałem M3 E30...
...a przy okazji znalazłem też 3.0 CSL...
...i M3 GTR.
13 sty 2010
8 sty 2010
Podsumowanie 2009
Co prawda stary rok skończył się w zeszłym tygodniu, ale dopiero dziś mam trochę czasu, żeby go podsumować motoryzacyjnie. W liczbach wyglądał następująco: trzy samochody stałego użytku, kilkanaście - okazjonalnego, w tym co najmniej cztery diesle, jedenaście benzyniaków i dokładnie dwie hybrydy.* W sumie sporo ponad siedemdziesiąt tysięcy kilometrów w dziesięciu krajach, w tym kilkadziesiąt kilometrów na Col de Turini i Nordschleife. Oraz jedna kolizja skutkująca druciarstwem.**
Poniżej kilka zeszłorocznych "naj":
Motoryzacyjne Postanowienie Noworoczne: mniej jeździć, więcej zobaczyć.
* - przy okazji przypominania sobie czym jeździłem w minionym roku wyszło mi, że prowadziłem co najmniej cztery różne Golfy
** - dzień przed Sylwestrem pewien %^@#$ cofając rozbił mi przód w aucie i jeszcze twierdził, że to moja wina. Połamało się kilka plastików i odpadła tablica rejestracyjna, ale największym problemem było to, że nie mogłem zamknąć maski. Kupiłem więc dziesięć metrów drutu, wyjąłem lewą nerkę i przyczepiłem uchwyt do zamka na tyle skutecznie, że wytrzymało kilkaset kilometrów. A w Nowy Rok "z małą pomocą przyjaciół" rozkręciłem to wszystko, a następnie skręciłem, przymocowałem nową ramkę rejstracji i... zastanawiam się, czy w ogóle oddawać samochód do naprawy ;-)
Poniżej kilka zeszłorocznych "naj":
- najlepsze auto: Abarth Grande Punto
- najlepszy napęd: TSI + DSG
- najdzwniejszy drobiazg: wyłącznik tempomatu w Megane
- najmocniejsze auto: 256KM
- najsłabsze auto: 40KM
- największa prędkość wg GPS: 226km/h (160KM)
- najdłuższa trasa (odległość): ~1500km
- najdłuższa trasa (czas): solo ~16h, w duecie ponad 22h
- kraj najlepiej utrzymanych dróg zimą: ex equo Austria i Słowacja
- kraj największych korków: Niemcy, ale Holandia łatwo skóry nie sprzedała
Motoryzacyjne Postanowienie Noworoczne: mniej jeździć, więcej zobaczyć.
* - przy okazji przypominania sobie czym jeździłem w minionym roku wyszło mi, że prowadziłem co najmniej cztery różne Golfy
** - dzień przed Sylwestrem pewien %^@#$ cofając rozbił mi przód w aucie i jeszcze twierdził, że to moja wina. Połamało się kilka plastików i odpadła tablica rejestracyjna, ale największym problemem było to, że nie mogłem zamknąć maski. Kupiłem więc dziesięć metrów drutu, wyjąłem lewą nerkę i przyczepiłem uchwyt do zamka na tyle skutecznie, że wytrzymało kilkaset kilometrów. A w Nowy Rok "z małą pomocą przyjaciół" rozkręciłem to wszystko, a następnie skręciłem, przymocowałem nową ramkę rejstracji i... zastanawiam się, czy w ogóle oddawać samochód do naprawy ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)