Minął kolejny motoryzacyjny rok. Nieco inny od lat ubiegłych, po prostu stabilny i bez ekstrawagancji. Po zeszłorocznej decyzji o pozbyciu się Tiguana, przywitałem go tylko z jednym samochodem i było tak aż do początku sierpnia. Zresztą samochodowo cały rok był ubogi. Jeździłem tylko sześcioma różnymi modelami, z czego połowa to były Fordy (Fiesta, Focus, C-Max). Pozostałe to: Impreza, V40 oraz MX-5, chociaż nie wiem, czy parę kilometrów jazdy testowej przed niedokonanym zakupem można zaliczyć do "jeżdżenia". Więcej działo się na dwóch kołach. Na urlopie w Wietnamie pojeździłem Yamahami Nouvo, a nieco wcześniej we Florencji pierwszy raz w życiu jechałem Vespą. Regularnie jeździłem też swoim motocyklem. I chociaż sezon zacząłem późno, to przeciągnąłem go aż do 12 grudnia.
Zgodnie z zeszłorocznym postanowieniem odwiedziłem kilka imprez motoryzacyjnych. Zacząłem od targów w Genewie, latem obejrzałem wyścigi DTM na Nürburgringu oraz Formułę 1 na Spa-Francorchamps (tak, po ostatniej zmianie przepisów F1 jest cichsza od DTM i rzeczywiście odbiera to nieco uroku F1, acz nie uważam, żeby to był koniec tego sportu). Całkowity regres nastąpił w oglądaniu polskiego sportu motorowego, nie byłem na Rajdzie Polski (z powodu niezbyt dobrze zaplanowanego wyjazdu do Wietnamu), ani na warszawskiej Barbórce (kiepskie planowanie weekendowego wyjazdu). Podobnie jak w zeszłym roku, odwiedziłem dwa byłe lotniska - w Nowym Mieście nad Pilicą i w Ułężu, przejechałem też Nordschleife. Niestety nie wypalił wyjazd na Tor Jastrząb (na przeszkodzie stanęła górna rura do chłodnicy), ani na jeden z torów na Bliskim Wschodzie - może w przyszłym roku.
Z mniej przyjemnych zdarzeń warto wymienić złapaną gumę, pierwszy raz od wielu lat. Dostałem też dwa mandaty, jeden wiosną na obwodnicy Zambrowa, drugi w Holandii, ostatnio.
Na zakończenie zestawienie zeszłorocznych "naj":
Zgodnie z zeszłorocznym postanowieniem odwiedziłem kilka imprez motoryzacyjnych. Zacząłem od targów w Genewie, latem obejrzałem wyścigi DTM na Nürburgringu oraz Formułę 1 na Spa-Francorchamps (tak, po ostatniej zmianie przepisów F1 jest cichsza od DTM i rzeczywiście odbiera to nieco uroku F1, acz nie uważam, żeby to był koniec tego sportu). Całkowity regres nastąpił w oglądaniu polskiego sportu motorowego, nie byłem na Rajdzie Polski (z powodu niezbyt dobrze zaplanowanego wyjazdu do Wietnamu), ani na warszawskiej Barbórce (kiepskie planowanie weekendowego wyjazdu). Podobnie jak w zeszłym roku, odwiedziłem dwa byłe lotniska - w Nowym Mieście nad Pilicą i w Ułężu, przejechałem też Nordschleife. Niestety nie wypalił wyjazd na Tor Jastrząb (na przeszkodzie stanęła górna rura do chłodnicy), ani na jeden z torów na Bliskim Wschodzie - może w przyszłym roku.
Z mniej przyjemnych zdarzeń warto wymienić złapaną gumę, pierwszy raz od wielu lat. Dostałem też dwa mandaty, jeden wiosną na obwodnicy Zambrowa, drugi w Holandii, ostatnio.
Na zakończenie zestawienie zeszłorocznych "naj":
- najfajniejsze auto: Subaru Impreza 2.5STI
- najgorsze auto: Fiesta 1.0
- najmocniejsze auto: 358KM (STI)
- najsłabsze auto: 65KM (Fiesta)
- najfajniejsza trasa: dolina Mozeli (V40)
- najdłuższa trasa: ~1200km z Amsterdamu do Warszawy, a także w przeciwnym kierunku, dwukrotnie (V40)
- najbardziej wymagająca trasa: po ulicach Ho Chi Minh City (Yamaha Nouvo)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz