Jak pewnie znaczna część czytelników tego bloga wie, niektórzy producenci umożliwiają zamówienie samochodu bez oznaczenia modelu i wersji silnikowej. Wygląda na to, że właściciel poniższego Mercedesa skorzystał z tej opcji. Jednak w swoim postanowieniu nie wytrwał zbyt długo i już przy rejestracji, postanowił oznajmić światu, czym jeździ:
Przy okazji warto wspomnieć, że w zeszłym roku w Belgii pojawiły się nowe tablice rejestracyjne - zamiast sześciu znaków - trzech liter i trzech cyfr lub na odwrót - jest teraz znaków siedem - cyfra, trzy litery i trzy cyfry. Zmienił się też rozmiar tablic na ogólno-europejski. Żeby jednak nie stopić się całkowicie z resztą kontynentu czcionka nadal jest rubinowa (informacja dla grafików - RAL 3003; wyjaśnienie dla mężczyzn - chodzi o czerwony).
7 wrz 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Heh, napisałech komentar i go wetło...
OdpowiedzUsuńTen nowy kolor fontów pozostał czerwony, ale już, jako odprysk wielkiej wojny o nowe tablice, jest ciemniejszy niż był.
A w ogóle belgijskie prawodawstwo rejestracyjne jest wielce ciekawe. Jak się tam pojedzie na dłużej to trzeba auto zarejestrować. Gdzieś też czytałem, że wydają tylko jedną blachę a drugą trzeba sobie dorobić.
Ale jak już tam zarejestrujemy swoje auto, potem wrócimy do .pl i znów do Belgii ale innym, to numer już mamy - ten jest przypisany do właściciela a nie do auta ;)
/k.