14 wrz 2011

Szwedzkie kuszenie

Ostatnio niemal popełniłem kolejne szaleństwo motoryzacyjne, mianowicie bliski byłem podjęcia decyzji o zakupie Saaba 96 lub Volvo Amazon. Na szczęście w porę naszła mnie myśl (przy drobnej pomocy przyjaciół), że o takie auto trzeba dbać, a żeby o nie dbać, trzeba mieć czas. I pieniądze.

Bo nie jest problemem kupić samochód. Problemem jest go utrzymać w należytym stanie i nie będę szczególnie odkrywczy pisząc, że im samochód starszy, tym wymaga więcej opieki. Ale być może nawet to by mnie nie powstrzymało przed zakupem, bo przecież nie jedna już rzecz zaraz po zakupie wylądowała na przysłowiowym strychu - a i różne pojazdy zdarzało mi się "porzucać" na długie tygodnie - ale przecież samochód to nie jest zwykła rzecz. A już tym bardziej nie jest nią zabytkowy Saab czy Volvo.

Tak więc poddając się takiej argumentacji zrezygnowałem z zakupu szwedzkiego "weterana". Pomysł jednak nie umarł i nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę, a być może nawet zrealizuję. Kiedy? Jak będę miał i czas, i pieniądze.

2 komentarze:

  1. He he, faktycznie ciut a nie więcej :D
    Ale kuszenie fajne, sam tez bym chętnie przygarnął jakiegoś klasyka. Biorąc pod uwagę szwedzką motoryzacje to z Volvo bliżej bym miał do P1800, jeszcze bardziej do 262C a chyba najbliżej do 780. Z Saaba to oczywiście na pierwszym miejscu 900-tka krokodyl, najchętniej Aero a najchętniej w wersji Carlsson :)

    Do dbania o takie auto oprócz czasu i pieniędzy trzeba mieć jeszcze garaż bo nie wyobrażam sobie trzymania takiego klasyka pod chmurą. Chociaż jak będę pieniądze to pewnie i garaż się znajdzie :)

    /PPW

    OdpowiedzUsuń
  2. P1800 nawet mi przemknęło przez myśl, ale spojrzałem na ceny i temat umarł szybciej niż się narodził. 262C jest jeszcze rzadsze, więc pewnie i ceny ma równie stosowne ;-)

    Ale 900 to jest zupełnie realny pomysł, chociaż zadbane egzemplarze z rzadkich serii też też do tanich nie należą.

    OdpowiedzUsuń